Wtorkowa sesja na amerykańskiej giełdzie zakończyła się znacznymi wzrostami notowań akcji na poziomie około 1,5 proc. Trwająca już dłuższy czas seria sprawiła, że indeks Dow Jones po raz pierwszy w historii przekroczył poziom 30 tys. pkt. Nowy rekord osiągnął także S&P500. Grupują one największe koncerny z USA.
Wśród inwestorów panuje przekonanie, że główne czynniki ryzyka, takie jak pandemia i wybory w USA, mogą wkrótce zmniejszyć swoje oddziaływanie.
Dobre nastroje inwestorów rozlały się na całym rynku i dotyczą nie tylko wielkich spółek. Najwyżej w historii jest też indeks małych spółek Russell 2000.
- Mamy kolejny przykład, jak wysoko rynki i cała gospodarka zaszły od dna w marcu. Chociaż 30 tys. pkt. na Dow Jones to nie jest dużo więcej niż 29999 pkt., to jednak jest coś specjalnego w osiągnięciu tego kamienia milowego - ocenia sytuację Ryan Detrick, szef strategów rynkowych z LPL Financial.
- Inwestorzy nie zważają na czynniki potencjalnego ryzyka w najbliższej przyszłości i skupiają się wyłącznie na optymizmie dotyczącym szczepionek w połączeniu z pozytywnymi wydarzeniami politycznymi w USA - komentuje Craig Erlam, starszy analityk rynkowy w OANDA.
Licząc od początku listopada Dow Jones zyskał już ponad 13 proc., co jest jego największym miesięcznym wzrostem od 1987 roku. S&P 500 i Nasdaq są w listopadzie na odpowiednio: 11 i 10-proc. plusach. Dla tych dwóch indeksów to może być najlepszy miesiąc od kwietnia.
Oprócz pandemii, wiodącym tematem w USA są przetasowania powyborcze. Agencja GSA (General Services Administration), która zapewnia wsparcie w funkcjonowaniu innych amerykańskich agencji federalnych, zainicjowała w poniedziałek proces przekazania władzy ekipie prezydenta-elekta Joe Bidena.
Biden jest w trakcie kompletowania swojego gabinetu. Media podają, że na stanowisko sekretarza skarbu została nominowana Janet Yellen. Jeśli jej nominacja zostanie zatwierdzona przez senat, będzie pierwszą w historii kobietą na tym stanowisku.
Yellen była już pierwszą kobietą na stanowisku prezesa banku centralnego USA (odpowiednika naszego NBP). Sprawowała urząd o 2014 do 2017 roku, gdy została po pierwszej kadencji zastąpiona przez nominowanego przez prezydenta Trumpa na to stanowisku dotychczasowego wiceprezesa Fedu Jerome'a Powella.
Analitycy wskazują, że nadzieje progresywnego skrzydła Partii Demokratycznej na wybór osoby o poglądach bardziej krytycznych wobec Wall Street, jak np. senator Elizabeth Warren czy senatora Berniego Sandersa, zostały porzucone po tym, jak stało się jasne, że Demokraci nie zdobędą znacznej większości w senacie.
- Janet to wielkie nazwisko, z dużym doświadczeniem, które stało się znane przez jej pracę na czele Fedu. Nie dziwię się, że rynki reagują przychylnie, ponieważ ten wybór jest uspokajający, zwłaszcza w obliczu wyzwań, które stoją przed nami, takich jak uniknięcie podwójnej recesji i przywrócenie funkcjonowania gospodarki w obliczu rosnącej liczby przypadków COVID-19 - wskazuje Alli McCartney, dyrektorka zarządzająca UBS.