Niższa inflacja w br. to efekt baz i małych wzrostów cen żywności. Zdaniem ekonomistów, bilans ryzyk jest rozłożony w kierunku wyższej inflacji.
"Rok 2021 przyniesie spadek inflacji CPI w okolice celu NBP. Spodziewamy się wolniejszego tempa wzrostu cen żywności, spadku inflacji bazowej oraz szybszego wzrostu cen energii (zarówno nośników energii jak i paliw). Skalę spadku inflacji będzie ograniczał wzrost cen regulowanych oraz podatków i opłat. Poziom cen będzie w 2021 r. kształtowany przez (1) krajowe czynniki makroekonomiczne, (2) decyzje administracyjne oraz (3) tendencje globalne. Około połowa wzrostu cen w 2021 r. będzie bezpośrednio generowana przez czynniki administracyjne" - czytamy w raporcie.
Analitycy wskazują, że seria podwyżek podatków i cen regulowanych (w tym energii elektrycznej) częściowo zrównoważy efekty bazy z początku zeszłego roku, ale inflacja powinna utrzyma się w przedziale 2-2,5% w I kw. br.
"Wiosną w statystykach inflacyjnych zobaczymy echo niskich wzrostów cen żywności i spadków cen paliw z poprzedniego roku oraz skokowych wzrostów cen usług w następstwie otwierania gospodarki i ponownego wylania się odłożonego popytu. Te czynniki mogą podbić inflację z powrotem w okolice 3%. W całym 2021 inflacja wyniesie średnio 2,6%" - czytamy dalej.
Analitycy banku nie spodziewają się długotrwałej presji dezinflacyjnej.
"Przeciwnie, inflacja bazowa z wyłączeniem cen regulowanych powinna kształtować się na relatywnie wysokim poziomie. Będzie to poniekąd związane z naturą recesji 2020 - była to bardziej usterka we wzrostowej fazie cyklu gospodarczego niż cykliczna recesja. Dzięki dobrej hibernacji rynku pracy wiele procesów, w tym te cenowe, zostanie w 2021 wznowionych" - podano również.
Ekonomiści prognozują, że inflacja bazowa obniży się w 2021 r. do 2,4% z 3,9% w 2020 r.
Główne źródła niepewności dla przebiegu procesów inflacyjnych - według Pekao - to dalszy przebieg pandemii, globalne ceny surowców i koszty działalności firm.
Zdaniem ekonomistów, bank centralny pozostanie skupiony na kursie walutowym w 2021 roku, a ewentualne dalsze ruchy na stopach procentowych podporządkowane będą polityce kursowej.
"Nie spodziewamy się cięcia stóp procentowych, ale widzimy aktywną rolę NBP właśnie na rynku walutowym" - czytamy w raporcie.
Analitycy wskazują, że struktura bilansu płatniczego sugeruje zarówno niedowartościowanie złotego, jak i ogromny potencjał do dalszej aprecjacji, któremu NBP chce zapobiec.
"Po wydarzeniach z końcówki 2020 r. i zmianach w komunikacji RPP na początku 2021 r. możemy uznać, że polityka kursowa stała się odtąd częścią polityki pieniężnej. Aktywność NBP na rynku walutowym nie jest już tylko okazjonalnie stosowanym narzędziem mającym na celu zwiększanie stabilności finansowej i makroekonomicznej polskiej gospodarki poprzez ograniczanie zmienności kursu walutowego chirurgicznymi interwencjami, a raczej stałym elementem instrumentarium polityki pieniężnej. Przedział 4,40-4,50 dla EUR-PLN uznajemy za 'próg bólu' - jego przekroczenia NBP nie chce" - podsumowano.