Kolejną odsłonę problemów Idea Banku opisuje "Puls Biznesu".
Przypomina jednocześnie, że w połowie lipca plan restrukturyzacji banku odrzuciła Komisja Nadzoru Finansowego. Powód? Komisja chce znacznego dokapitalizowania banku, który od dłuższego czasu boryka się z kłopotami.
Idea Bank chciał więc to zrobić, sprzedając akcje Idea Money, czyli spółki zależnej. Pod koniec lipca poinformował, że ma już umowę takiej transakcji. Aktywa miała kupić Fundacja Jolanty i Leszka Czarneckich. Informowaliśmy o tym w money.pl.
Spółka miała dzięki temu zyskać nawet 300 mln zł, co znacząco wpłynęłoby na poprawę kondycji finansowej banku.
Na to jednak nie zgodził się Bankowy Fundusz Gwarancyjny. Wniósł sprzeciw wobec transakcji, nie podając jednak wyraźnych powodów takiej decyzji.
Jak pisze "PB", powodem prawdopodobnie było to, że zdaniem BFG taka transakcja nie poprawi kapitałowej sytuacji banku i jest jedynie zabiegiem księgowym.
Dlaczego? Kupujący Leszek Czarnecki jest przecież twórcą i de facto właścicielem Idea Banku. A to zdaniem Bankowego Funduszu Gwarancyjnego niedopuszczalne.
- Jest totalnym nieporozumieniem twierdzenie, że zapowiedziane przez nas transakcje sprzedaży aktywów nie poprawiają sytuacji kapitałowej banku, tak jakby mogłaby ona być poprawiona wyłącznie przez strumień nowego kapitału z emisji akcji lub obligacji podporządkowanych - denerwuje się w rozmowie z "PB" Jerzy Pruski, p.o. prezesa Idea Banku.
Zwraca jednocześnie uwagę, że wielokrotnie takie transakcje nie budziły sprzeciwu BFG. Co więcej, wiele międzynarodowych instytucji - w tym m.in. Europejski Bank Centralny czy Międzynarodowy Fundusz Walutowy nie widzi w takich rozwiązaniach nic złego.
- Można powiedzieć, że bez tych transakcji banki nie wróciłyby do poziomów kapitałowych akceptowalnych regulacyjnie - twierdzi Pruski.
Pikanterii sprawie nadaje fakt, że wspomniany wcześniej Leszek Czarnecki to jeden z uczestników tzw. afery KNF. To właśnie biznesmen nagrał swoją rozmowę z poprzednim szefem KNF Markiem Chrzanowskim. Pod koniec 2018 roku opublikowała je "Gazeta Wyborcza".
Jednym z elementów afery był tzw. plan Zdzisława. Chodzi o Zdzisława Sokala, ówczesnego prezesa BFG. Według nagrania plan miał polegać na przejęciu banku Czarneckiego za symboliczną złotówkę przez jednego z krajowych gigantów.
Konflikt na linii Czarnecki-BFG był więc zauważalny. I choć Sokala w Funduszu już nie ma, to problemy nadal pozostały.