Po godz. 13.30 notowania paliwowego giganta idą lekko w dół. Spadek nie jest duży i nie przekracza 2 proc.
Widać jednak, że informacja o wstrzymaniu transportu ropy do Polski mogła lekko zaniepokoić niektórych inwestorów. Jeszcze przed południem kurs sięgał 81,6 zł za akcję. Po godzinie 13.30 wynosi 79,5 zł.
Oficjalnym powodem wstrzymania dostaw ropy ma być przeprowadzenie "koniecznych prac" przy rurociągu "Przyjaźń".
Czy obawy inwestorów są słuszne? Jest to główne źródło dostaw surowca do polskich rafinerii. Jednak trudno prognozować skutki, dopóki nie będziemy mieli pełnej wiedzy, co oznacza to wstrzymanie.
Jak przekazał rzecznik prasowy "Transnieftu" Igor Demin, przerwa w dostawach potrwa cztery dni. "Transnieft" jest operatorem "Przyjaźni" na terenie Rosji.
Ropa naftowa z Rosji do Polski dostarczana jest właśnie rurociągiem "Przyjaźń", którym na terytorium naszego kraju zarządza PERN. Spółka zapewnia w ten sposób dostawy do rafinerii PKN Orlen w Płocku i Grupy Lotos w Gdańsku. Polskie koncerny zaopatrują się także w ropę poprzez Naftoport w Gdańsku.
Napięte stosunki z Białorusią rzucają ceń na tę sprawę, ale analitycy sugerują, aby na razie nie wyciągać pochopnych wniosków. Również PERN uspokaja, że wstrzymanie dostaw ropy do Polski było zapowiadane.
"Przerwy technologiczne w dostawach ze wschodu trwające 1-3 dni są rutynowe i występują praktycznie w każdym miesiącu, o czym PERN jest informowany w ramach miesięcznych planów dostaw. W podobnym trybie PERN uzgadnia ze swoimi klientami ewentualne ograniczenia w dostawach z uwagi na planowane prace na własnej infrastrukturze” – czytamy w oświadczeniu.