Pandemia koronawirusa od początku determinuje sytuację na rynkach finansowych. Akcje na giełdach od miesięcy są pod presją ze względu na negatywny wpływ kryzysu na gospodarkę.
Najnowsze informacje dotyczące bardzo obiecujących wyników badań nad szczepionką sprawiły, że na rynkach widać euforię. Inwestorzy rzucili się na akcje z nadzieją, że jesteśmy o krok bliżej pokonania pandemii.
Jednak nie wszyscy posiadacze akcji mają powody do zadowolenia. Nieco inaczej na sytuację wokół koronawirusa patrzą w branży farmaceutycznej. COVID-19 to ogromny rynek, z którym wiążą się wielkie pieniądze. Pokonanie pandemii może oznaczać odcięcie od kasy.
Idealnym przykładem jest Biomed-Lublin. Spółka niedawno ogłosiła, że jako pierwsza ma lek na koronawirusa. Na tej fali od początku roku cena jednej akcji wzrosła z 1 zł do 30 zł. W ostatnich tygodniach były wyceniane niżej, a jeszcze dzisiaj przed południem kosztowały około 18,50 zł za sztukę.
Nagle, kilkadziesiąt minut po godzinie 12:00, kurs akcji poleciał ostro w dół. Przez moment sięgnął nawet 14 zł, co oznaczało prawie 25-procentowy zjazd. I to w ciągu chwili. Akurat po informacjach o szczepionce Pfizera.
Czytaj więcej: Polska gospodarka nie jest najbardziej odporna na kryzys. Druga fala COVID-19 wyhamuje odbicie
Skąd taka reakcja? Tok rozumowania inwestorów wydaje się logiczny. Skuteczna szczepionka na COVID-19 może oznaczać, że znacząco spadnie populacja ludzi chorych, a więc i potencjał sprzedażowy ewentualnego leku od Biomed-Lublin. Szczególnie, że nie wiadomo czy i kiedy specyfik polskiej spółki mógłby wejść na rynek.
W pierwszym momencie wyprzedaż akcji Biomed-Lublin była wręcz paniczna. Z czasem sytuacja się nieco uspokoiła i na godzinę 14:30 kurs jest w okolicach 16 zł za akcję. To oznacza już "tylko" około 13 proc. straty.