We wrześniu Biomed-Lublin z wielką pompą ogłaszał: "Mamy lek na koronawirusa!". Teraz jednak musi minąć sporo czasu, aż produkt polskiej firmy zostanie z każdej strony przebadany.
Wiadomo, że praca wre. Świadczy o tym m.in. najnowsza informacja. Biomed podpisał umowę ramową z Wojskowym Instytutem Higieny i Epidemiologii im. K. Kaczkowskiego w Warszawie. Chodzi o współpracę w zakresie działalności badawczo-rozwojowej.
Współpraca miałaby dotyczyć w szczególności wypracowania strategii służącej wprowadzeniu na rynek produktu z osocza ludzkiego, zawierającego immunoglobuliny ludzkie, który posiadałby wskazanie w leczeniu i profilaktyce COVID-19 - wskazują przedstawiciele spółki.
"Realizując umowę emitent współpracować przede wszystkim będzie z funkcjonującym w ramach struktur Instytutu nowoczesnym Ośrodkiem Diagnostyki i Zwalczania Zagrożeń Biologicznych w Puławach, którego misją jest identyfikacja szczególnie niebezpiecznych patogenów, które mogą stanowić broń biologiczną i który dzięki nowatorskim badaniom w dziedzinie toksykologii, radiobiologii, mikrobiologii i higieny środków spożywczych wniósł znaczny wkład w postęp nauk medycznych, biologicznych i weterynaryjnych" - czytamy w komunikacie.
Wojskowy instytut, z którym współpracę rozpoczyna Biomed, jest unikalnym w skali kraju miejscem badawczym. Ma m.in. kompetencje do prowadzenia na rzecz wojska oraz innych instytucji państwowych działalności badawczej i zapobiegawczej w zakresie przeciwdziałania chorobom wywołanym bronią masowego rażenia. Zarówno biologiczną, chemiczną jak i nuklearną.
Instytut posiada laboratorium trzeciej klasy bezpieczeństwa biologicznego (BSL-3), w którym można identyfikować i badać bakterie i toksyny wywołujące takie choroby jak: wąglik, dżuma czy cholera.
Obecnie w Polsce są dostępne tylko trzy laboratoria o tak wysokim stopniu bezpieczeństwa biologicznego.