Pandemia i wywołany nią kryzys zmieniły układ sił na rynkach finansowych. Przez cały rok inwestorzy szukali sposobów na ulokowanie pieniędzy, by jak najefektywniej je pomnożyć. Hitem było złoto, którego wartość pierwszy raz w historii przekroczyła okrągłe 2000 dolarów za uncję.
To jednak nic przy tym, co dzieje się z wyceną bitcoina. Wydawało się, że najpopularniejsza kryptowaluta okres świetności ma już za sobą (była objawieniem 2017 roku). Z dala od medialnego zgiełku na przestrzeni ostatnich kilku miesięcy jej wartość systematycznie rosła i nagle okazało się, że jest już o krok od rekordu.
Czytaj więcej: Testy na COVID-19. Genomtec opracował technologię, która daje wynik w kilkanaście minut
W środę przed południem za jednego bitcoina inwestorzy płacili blisko 18,5 tys. dolarów. Do rekordu brakuje około 5 proc. Tyle kurs urósł we wtorek. W ciągu ostatnich kilkunastu godzin doszło 2,5 proc.
Podczas gdy wspomniane już wcześniej złoto zyskało na wartości od początku roku nieco ponad 20 proc., bitcoin zyskał 150 proc.
Co więcej, inwestorzy, którzy w czasie największej paniki rynkowej w marcu postawili na bitcoina wartego wtedy blisko 4 tys. dolarów, teraz są do przodu około 360 proc.
Warto podkreślić, że zainteresowanie inwestorów złotem jest uzasadnione, bo kruszec uznaje się za inwestycyjną "bezpieczną przystań" na trudne czasy. Choć jego ceny raz rosną, raz spadają, ma realną wartość.
Zupełnie inaczej wygląda sytuacja z bitcoinem. To przeciwieństwo złota. Choć nazywa się go wirtualną walutą, z tradycyjnie rozumianą walutą nie ma wiele wspólnego (oprócz tego, że można nim w niektórych miejscach płacić).
Np. nie ma nad bitcoinem kontroli banków centralnych. Nie ma też fizycznej postaci, a wahania jego wartości są ogromne. W ciągu kilku godzin rzędu kilkuset dolarów.
Czytaj więcej: Prawie 10 proc. emerytów ocenia swoją sytuację materialną jako złą. Tak wyglądają dochody i wydatki
Amerykański inwestor-miliarder Ray Dalio, komentując obecne notowania bitcoina podkreślił, że nie jest to żadna "bezpieczna przystań".
- Nie jest to dobry sposób lokowania kapitału. Wartość bitcoina z dnia na dzień bardzo mocno się zmienia i nie ma powiązania z cenami realnych produktów - wskazał w jednym z wpisów na twitterze.
Przypomniał m.in. duży opór rządów na całym świecie w stosunku do kryptowalut, sugerując, że bitcoin może zostać wręcz zakazany, jeśli podejmie próbę konkurowania z tradycyjnymi walutami kontrolowanymi de facto przez polityków.
Czytaj więcej: Fundusz Wsparcia Kultury z kontrowersyjnymi kryteriami. "Okazja do zarobku zamiast rekompensaty"
- To jakieś szaleństwo. Tylko Bóg wie jak wysoko może wzrosnąć wartość bitcoina - komentuje sytuację ekspert Miller Tabak + Co Matt Maley, cytowany przez agencję Bloomberg.
Inni eksperci przypominają jednak, że po podobnym rajdzie trzy lata temu bitcoin z hukiem spadł. Po osiągnięciu szczytu przy 19,5 tys. dolarów, dwanaście miesięcy później wart był niewiele ponad 3 tys. dolarów.