Przez ostatnich kilka miesięcy trwał rajd bitcoina. Wartość tej kryptowaluty wzrosła od października do połowy stycznia z 40 tys. do ponad 150 tys. zł. To rekord.
Gdy jedni zastanawiali się, ile jeszcze można będzie zarobić, inny ostrzegali, że takie inwestycje obarczone są bardzo dużym ryzykiem.
Euforię starała się studzić m.in Komisja Nadzoru Finansowego (KNF), która uruchomiła kampanię informacyjną, mającą na celu pokazanie ryzyk związanych z kryptowalutami. Jednym z nich są duże wahania wartości bitcoina. Nie trzeba było długo czekać, żeby niektórzy inwestorzy na własnej skórze przekonali się o tym.
Ostatnie dni upłynęły w główniej mierze na dość wyraźnej przecenia bitcoina. W najgorszym momencie piątkowej sesji jego notowania spadły poniżej 110 tys. zł. Obecnie są w okolicach 120 tys. zł, a to dalej około 10 proc. niższy kurs niż w ubiegły piątek.
Jeśli na tym poziomie bitcoin utrzyma się, będzie to najgorszy tydzień dla tej kryptowaluty od początku pandemii. Wtedy, w drugiej połowie marca, doszło do paniki wywołanej obawą przed COVID-19, co kończyło się zjazdem notowań o prawie 40 proc.
Czy to oznacza koniec hossy? Nie musi. Może to być zwykła korekta, która ma miejsce przy każdej hossie na rynkach finansowych, a za chwilę będą padać nowe rekordy. Nie można też jednak wykluczyć, że powoli wyczerpuje się potencjał wzrostowy. Ostatnie zwyżki były imponujące.
Przypomnijmy, że tylko w ciągu miesiąca bitcoin zyskał na wartości ponad 30 proc., w trzy miesiące poszedł w górę o 130 proc., a bilans ostatnich 12 miesięcy to około 260 proc.
Nie wiadomo, co będzie dalej z notowaniami najpopularniejszej kryptowaluty, ale można spodziewać się, że na pewno wahania będą duże. Przy obecnej skali wyceny bitcoina, dzienne ruchy kursu rzędu kilku tysięcy złotych to norma.