15 maja rynek kryptowalut wart był już 246 mld dol., czyli o 70 mld dol. więcej niż na początku maja. Z tego sam bitcoin to 141 mld dol. W ciągu zaledwie tygodnia zyskał 35 proc., a w dwa tygodnie 48,9 proc.
We wtorek cena jednego bitcoina przekroczyła nawet poziom 8,3 tys. dol. (średnia z pięciu najważniejszych platform, liczona przez serwis Coindesk). To co prawda jeszcze daleko od historycznego maksimum, czyli ponad 20 tys. dol. osiągniętych 17 grudnia 2017 na giełdach koreańskich, ale w kwietniu bieżącego roku ceny były niższe niż 5 tys. dol.
Zobacz też: Cybersejf: kopią kryptowaluty na twoim komputerze i nawet o tym nie wiesz
Co się stało, że król spekulantów odzyskał popularność? Przede wszystkim wskazuje się na efekt wojny handlowej między USA a Chinami - tak przynajmniej twierdzą analitycy cytowani przez Reutersa. Środek wymiany, który nie ma granic, może dzięki temu zyskać na popularności. Przypisywanie kryptowalutom miana "bezpiecznej przystani" (save haven), miałoby być więc powodem.
W ciągu ostatnich dwóch tygodni zyskiwało zresztą i złoto. Ale gdzie tradycyjnemu kruszcowi, które urosło o zaledwie 1,3 proc., do "osiągnięć" bitcoina?
Jeśli chodzi o inne niż bitcoin kryptowaluty, to najbardziej spektakularne wzrosty odnotowano w przypadku kryptowaluty Chainlink, której kapitalizacja po wzroście w ciągu ostatniego tygodnia o 46 proc. doszła do 300 mln dol. W ciągu dwóch tygodni jej kurs zyskał aż 84 proc. Chainlink zintegrowany jest m.in. z organizacją SWIFT, która pośredniczy w transakcjach międzybankowych.
Oko bogaczy spoczęło na kryptowalutach
Druga przesłanką dla wzrostów są większe środki, które trafiają do funduszy headgingowych. W poniedziałek PwC i firma inwestycyjna Elmwood podały wyniki badań, na podstawie których policzono, że w pierwszym kwartale te fundusze zarządzały średnią kwotą 4,3 mln dol., podczas gdy w styczniu 2018 było to zaledwie 1,2 mln dol. I to, mimo że (albo właśnie dlatego że) bitcoin spadał w ubiegłym roku o 73 proc.
Najwyraźniej ochota na spekulacje wróciła, szczególnie wśród osób z większym portfelem. 150 aktywnych funduszy headgingowych dysponuje łącznie kwotą miliarda dolarów, z czego 90 miało poniżej 10 mln dol., a tylko co dziesiąty powyżej 50 mln dol.
- Branża funduszy headgingowych w kryptowalutach znajduje się w tym samym miejscu, w który tradycyjne fundusze headgingowe na początku lat 90. - powiedział Henri Arslanian, który nadzoruje rynek kryptowalut w PwC. Te fundusze straciły w ubiegłym roku 46 proc. swojej wartości, głównie te liczące na długoterminowy wzrost (-53 proc.).
Złoty krzyż
Wreszcie ostatnia sprawa to charakterystyczne dla rynku kryptowalut wspieranie się analizą techniczną, czyli oderwaną od realnej wartości analizą wykresów. Przebicie poziomu 6 tys. dolarów dało sygnał do kupna - wskazał Reutersowi David Thomas, broker w londyńskim GlobalBlock.
Lukman Otunuga, analityk w FXTM, powiedział Reutersowi, że pojawił się na wykresach dziennych byczy "złoty krzyż". To moment, gdy 50-dniowa zwykła średnia krocząca przecina się z średnią 200-dniową.
Inni uczestnicy rynku wskazują, że tym razem odwrotnie niż w poprzednich razach, pozytywnie podziałała informacja o kradzieży w ubiegłym tygodniu kryptowalut z giełdy Binance na kwotę 40 mln dol. Jak widać powód zawsze można jakiś wynaleźć. A fundamentalna wycena bitcoina nie ma na tym spekulcyjnym rynku większego znaczenia.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl