"Na bieżąco monitorujemy sytuację związaną z rozwojem epidemii SARS-Cov-2. Obecnie nie ma ona wpływu na bieżącą działalność - sprzedaż w sklepach w Polsce i na Białorusi, jednak większość produkcji zlokalizowane jest w krajach azjatyckich. Około 30% produkcji mamy zlokalizowane w Chinach, jednak zdecydowana większość najbliższej kolekcji wiosna-lato jest już w naszych magazynach, a niewielka część jest jeszcze w trakcie transportu i spodziewamy się, że dotrze do nas w najbliższych dniach" - powiedział ISBnews Dworczak.
Prezes podkreślił jednocześnie, że jeśli chodzi o kolejną kolekcję na okres zimowy 2020 r., to w Chinach jest realizowana produkcja i w przypadku jednej z dostaw jest pewne opóźnienie.
"Została ona zaplanowana z dużym wyprzedzeniem, więc aktualne opóźnienie (obecnie 2 tygodnie) mieści się w naszym marginesie czasowym. Liczymy się oczywiście z tym, że opóźnienie może jeszcze wzrosnąć, ale mamy jeszcze margines, a fabryki przywracają produkcję. Pracują jeszcze z mniejszą wydajnością niż normalnie, ponieważ nie wszyscy pracownicy wrócili do pracy. Niemniej jednak widać dużą determinację po stronie dostawców, aby produkcja została zrealizowana" - powiedział prezes.
Dodał, że negocjowane są warunki dostawy z Chinami w przypadku drugiej dostawy, a jednocześnie spółka szuka też alternatyw dla tego rynku.
"Produkcja w Bangladeszu, Indiach i Pakistanie odbywa się bez większych zakłóceń, prowadzimy rozmowy z podwykonawcami z tych krajów, aby mieć możliwość dodatkowych zamówień i ewentualnego przeniesienia zamówień z Chin. Z kolei we Włoszech zmawiamy rajstopy, obserwujemy małe opóźnienie w zakresie dostaw, jednak na razie mamy jeszcze zapasy magazynowe tej kategorii. Rozmawiamy z naszymi podwykonawcami z innych krajów, przede wszystkim Indii, Bangladeszu i Pakistanu, aby mieć możliwość dodatkowych zamówień w przypadku przedłużających się problemów w Chinach. Produkcja w tych krajach odbywa się bez zakłóceń, a producenci wyrażają chęć realizacji większej ilości zamówień" - powiedział prezes.
"W długim terminie stawiamy na dywersyfikację kanałów dostaw, dzięki czemu teraz ryzyko opóźnień dotyczy jedynie 30% produkcji. Dzięki odpowiedniemu wyprzedzeniu w zamawianiu nowych kolekcji, możemy przenieść kolekcję do innych krajów, w których nie występują takie zakłócenia produkcji" - podkreślił Dworczak.
Według niego, spółka widzi też poprawę sytuacji w Chinach, bo fabryki wznawiają i przyśpieszają produkcję, wznawiane są dostawy pociągami i samolotami i możliwe, że pomimo prowadzonych przygotowań do zmian, nie będzie konieczności ich wdrażania.
Dworczak powiedział także, że zarząd jest umiarkowanie zadowolony ze sprzedaży na początku roku.
"Oczywiście nietypowa zima, a w zasadzie jej brak, wpłynęła na zachowania konsumentów i zainteresowanie typowo zimową odzieżą. Wpływ ten szczególnie widać było w grudniu i styczniu. Należy jednak zaznaczyć, że występujące coraz częściej anomalie pogodowe sprawiają, że jesteśmy lepiej przygotowani na takie sytuacje. Mamy większą kolekcję produktów podstawowych i ubrań przejściowych, co z kolei pozytywnie wpływa na osiągalną sprzedaż i marżę" - powiedział także.
Prezes zwrócił również uwagę, że za wcześnie jest jeszcze mówić o konkretach w zakresie dywidendy, gdyż wyniki za cały 2019 r. spółka opublikuje 27 marca.
"Regularnie, od początku naszej obecności na giełdzie, wypłacamy dywidendę i chcemy, by tak pozostało. Nie widzimy istotnych zagrożeń w tym zakresie, jednak cały czas obserwujemy otoczenie rynkowe spółki, a w kwietniu przedstawimy rekomendację zarządu w tym zakresie" - powiedział prezes Dworczyk.
W ubiegłym roku akcjonariusze CDRL zdecydowali o przeznaczeniu na dywidendę 4,84 mln zł z zysku za 2018 r., co oznaczało wypłatę w wysokości 0,8 zł na akcję.
CDRL jest dystrybutorem odzieży dziecięcej sprzedawanej pod marką własną Coccodrillo, która jest znana na czterech kontynentach, w tym m.in. w takich krajach, jak Chiny, Brazylia czy Arabia Saudyjska. Spółka zadebiutowała na rynku głównym GPW w 2014 r.
Marek Knitter