W zupełnie innej sytuacji znajdują się notowania palladu. Marzec tego roku był dla nich okresem pobijania kolejnych historycznych rekordów cenowych. W ubiegłym tygodniu cena tego kruszcu dotarła do bariery 1600 USD za uncję. Ostatnie kilka sesji na rynku palladu przyniosło odreagowanie spadkowe, jednak ceny metalu nie oddaliły się zbytnio od rekordowych poziomów. Dzisiaj rano notowania palladu oscylują w okolicach 1565-1570 USD za uncję.
Wyjątkowość palladu polega obecnie na innych uwarunkowaniach fundamentalnych niż reszta popularnych metali szlachetnych. W przeciwieństwie do np. złota czy srebra, na rynku palladu już od wielu lat utrzymuje się deficyt. Bieżący rok nie jest wyjątkiem.
Jest to powiązane z rosnącym popytem na pallad ze strony branży samochodowej. Palladu używa się głównie w produkcji katalizatorów samochodowych w autach z napędem benzynowym, w przeciwieństwie do platyny, która jest potrzebna w coraz mniej popularnych samochodach z silnikiem diesla. Obawy o spowolnienie gospodarcze mogą przytępić trochę popyt na pallad ze strony sektora motoryzacyjnego, ale ten spadek może nie wystarczyć do zbilansowania sytuacji na globalnym rynku tego metalu.
Ważnym aspektem tego rynku jest także skoncentrowane wydobycie palladu. W produkcji tego kruszcu dominują Rosja oraz RPA, co sprawia, że wydarzenia w tych krajach mają duże przełożenie na ceny palladu. Ten fakt był ostatnio widoczny, gdy notowania palladu wzrosły do rekordowych poziomów po informacjach o planowanym ograniczeniu eksportu palladu z Rosji.
Notowania palladu poruszają się w wyraźnym i długotrwałym trendzie wzrostowym. Kontynuacja tego ruchu jest możliwa, zwłaszcza jeśli zwyżkom cen metali szlachetnych jako całości dodatkowo będzie sprzyjać słabszy amerykański dolar.
Paweł Grubiak - prezes zarządu, doradca inwestycyjny w Superfund TFI