Polacy za litr benzyny płacą już w niektórych miejscowościach nawet 6 złotych. W money.pl pisaliśmy o tym, kiedy tłumaczyliśmy, co składa się na cenę benzyny. A podbijać je mogą m.in. ceny za baryłki ropy na światowych rynkach oraz galopująca inflacja w Polsce.
Nad problemem drożejącej ropy pochylił się "Puls Biznesu", który zwraca uwagę, że we wtorek za baryłkę Brent płacono w Londynie prawie 78 dolarów. To cena najwyższa od października 2018 roku. Tylko od końca maja ceny ropy w dolarach urosły o około jedną piątą.
Wysokość cen paliwa podbija w Polsce coraz słabszy złoty. Obecnie za jednego dolara płacimy około 3 złote i 80 groszy, a jeszcze miesiąc temu płaciliśmy o niemal 20 groszy mniej.
Prosta matematyka wskazuje, że za baryłkę ropy Brent zapłacić trzeba niemal 300 złotych. Jak zwraca uwagę "PB", rodzime przedsiębiorstwa po raz ostatni tyle płaciły w latach 2011-14, kiedy to ceny ropy na światowych rynkach wahały się na poziomie ponad 100 dolarów za baryłkę.
Rosnące ceny ropy są efektem powrotu do względnej stabilności po zamrożeniu gospodarek światowych przez pandemię koronawirusa. Jeszcze przed sezonem letnim w Europie i Ameryce Południowej globalne zużycie wahało się na poziomie ponad 96 mln baryłek dziennie - wskazał amerykański Departament Energii (EIA).
Czytaj też: Ceny paliw w Polsce i Europie. Tankujemy stosunkowo tanio, ale stać nas na mniej litrów niż np. Niemców
Według EIA na jesieni świat powróci do zużycia sprzed pandemii, czyli dziennie ludzkość będzie zużywać 101-102 mln baryłek.
Prognozy te nie zachęcają jednak producentów do zwiększenia wydobycia. Dostawy baryłek nie rosną. Dla przykładu, USA dostarcza na rynek około 11 mln baryłek dziennie. A jeszcze w marcu 2020 roku wydobycie w Stanach Zjednoczonych sięgnęło rekordowego poziomu 13 mln baryłek dziennie.
Podobnie prezentuje się polityka krajów OPEC. Od listopada dostarczają one ponad 30 mln baryłek dziennie. Zapotrzebowanie jednak stale rośnie, dlatego też więcej ropy się konsumuje, niż produkuje. Sytuacja się komplikuje, ponieważ kraje OPEC nie porozumiały się co do zwiększenia limitu wydobycia - pisze "PB".