Coraz częściej można już spotkać stacje paliw, gdzie litr benzyny kosztuje 6 zł. Do tego prognozy ekspertów nie dają wielkich nadziei na obniżki, a zamiast tego więcej mówi się o dalszym wzroście cen.
Krytyka za taki stan rzeczy kierowana jest m.in. na rządzących. Premier Mateusz Morawiecki - pytany o problem drogiego tankowania - podkreśla, że to efekt spekulacji na rynku ropy naftowej. Jednocześnie zaznacza, że ceny paliw na polskich stacjach benzynowych są jednymi z najniższych w Europie.
To prawda, ale nie dodaje, że w Polsce podwyżki są większe niż średnia w Unii Europejskiej.
Podwyżki cen paliw. Polska tuż za podium
Najnowsze dane Eurostatu (odpowiednik naszego GUS) pokazują, że we wrześniu tylko w trzech krajach UE detaliczne ceny paliw rosły szybciej niż w Polsce. U nas podwyżki były na poziomie 28 proc. w skali roku. Tak jak na Słowenii. W Rumunii były 29-procentowe i tylko w Luksemburgu przekroczyły granicę 30 proc.
Podobne podwyżki do tych w Polsce są w Bułgarii czy w Niemczech. Kilka punktów procentowych wolniej rosną ceny np. w Szwecji, Hiszpanii, na Węgrzech czy w Czechach. Choć te cztery kraje kręcą się blisko średniej unijnej na poziomie około 22 proc.
Najmniejsze zmiany cen we wrześniu notowały takie kraje jak Irlandia i Islandia. A i tak mowa o dynamice rzędu 15 proc. w skali roku.
W XXI wieku było wiele okresów, gdy Europa mierzyła się z dużymi wahaniami cen paliw. Jednak ograniczały się do +/- 20 proc. w skali roku. Teraz te różnice są jeszcze większe, co pokazuje skalę kryzysu.
Cena ropy powyżej 100 dolarów?
Problem z cenami paliw wynika głównie z drożejącej ropy na światowych giełdach. Najwięksi producenci od koronakryzysu limitują dostawy surowca, a w tym czasie popyt na niego gigantycznie wzrósł. Ożywienie gospodarcze i kryzys energetyczny sprawiły, że zapotrzebowanie na ropę przekracza podaż.
Zdaniem analityków jednego z największych banków inwestycyjnych na świecie Goldman Sachs, istnieje kilka przesłanek, które mogą zwiastować dalszy wzrost cen ropy, nawet powyżej 90 dolarów. Obecnie w USA baryłka surowca kosztuje około 85 dolarów.
Co więcej, sugerują, że przy założeniu kontynuacji obecnej polityki OPEC, cena ropy musiałaby osiągnąć 110 dolarów w pierwszym kwartale 2022 roku, aby zrównoważyć rynek. To jednak czarny scenariusz.