Przede wszystkim, nadal utrzymuje się presja spadkowa na wykresie notowań ropy naftowej. Ceny ropy Brent odczuwają tę presję wyraźniej. W tym tygodniu, mimo odbicia notowań w górę i próby dotarcia z powrotem do poziomu 60 USD za baryłkę, ceny ostatecznie zawróciły w dół, a dzisiaj rano poruszają się już blisko poziomu 58 USD za baryłkę.
Niewiele lepiej wygląda sytuacja na wykresie amerykańskiej ropy naftowej gatunku WTI. Tam z kolei ceny jedynie na chwilę odbiły do rejonu 54 USD za baryłkę, ale szybko skierowały się z powrotem w dół, spadając poniżej 53 USD za baryłkę.
Na amerykańskim rynku ropy uwagę inwestorów w tym tygodniu przyciągnęły dane dotyczące zapasów ropy naftowej, które rozminęły się z oczekiwaniami. Według prognoz z początku tygodnia, inwestorzy spodziewali się, że w poprzednim tygodniu zapasy ropy naftowej wzrosły o pół miliona baryłek. Jednak Amerykański Instytut Paliw (API) we wtorkowym raporcie pokazał zaskakującą zniżkę o ponad 4 mln baryłek. To sprzyjało odbiciu notowań ropy naftowej w górę.
Tymczasem wczoraj pojawiło się kolejne zaskoczenie dotyczące zapasów ropy. Departament Energii USA podał w swoim raporcie, że w minionym tygodniu zapasy ropy w USA jednak wzrosły o 3,55 mln baryłek. Ten odczyt sprzyjał z kolei stronie podażowej.
Mimo że raporty dotyczące zapasów dostarczyły inwestorom wiele emocji, to warto pamiętać, że kluczowym tematem na rynku ropy naftowej jest kwestia wirusa w Chinach. Sytuacja w tym kraju budzi obawy dotyczące chińskiej gospodarki i dominuje w mediach. W przypadku ropy naftowej, presję podażową wywołują obawy związane z popytem na ropę naftową, który może się zmniejszyć w Chinach, biorąc pod uwagę m.in. zawieszenie transportu do i z niektórych chińskich miast.
Paweł Grubiak - prezes zarządu, doradca inwestycyjny w Superfund TFI