Na zmianę sentymentu częściowo wpłynął pesymizm związany z sytuacją w Hongkongu, gdyż to właśnie w tym tygodniu prawa ograniczające autonomię tego rejonu Chin mają zostać oficjalnie zatwierdzone. Ten fakt budzi sprzeciw m.in. Stanów Zjednoczonych, wywołując na nowo obawy o powrót wojny handlowej. Co za tym idzie, taki scenariusz negatywnie wpłynąłby na tempo ożywienia gospodarczego po wygaszeniu pandemii.
Jednak największym ciosem dla cen ropy naftowej był zaskakujący wzrost zapasów tego surowca w Stanach Zjednoczonych. Amerykański Instytut Paliw podał, że w poprzednim tygodniu zapasy ropy w USA wzrosły o 8,7 mln baryłek.
Taki wynik był dla inwestorów dużą niespodzianką, ponieważ oczekiwali oni nie tyle mniejszego wzrostu zapasów, co nawet ich spadku o około 2,5 mln baryłek. Był to efekt sytuacji na amerykańskim rynku w poprzednich tygodniach, kiedy to zapasy ropy naftowej w Stanach Zjednoczonych zaczęły spadać i rozbudziły apetyt inwestorów na więcej.
Raport Amerykańskiego Instytutu Paliw pokazał, że na rynku ropy naftowej wciąż jest niespokojnie. Mimo niewątpliwego pozytywnego dla cen ropy stopniowego znoszenia restrykcji związanych z pandemią Covid-19, prawdopodobnie musi upłynąć jeszcze sporo czasu, zanim sytuacja się unormuje.
Paweł Grubiak - prezes zarządu, doradca inwestycyjny w Superfund TFI