Nie tylko inwestorzy, ale i kierowcy z niepokojem patrzą na światowe ceny ropy naftowej. Jedni eksperci twierdzą, że jest szansa na obniżki. Inni wręcz przeciwnie. Jednego można być pewnym - dalszych dużych wahań - sugerują ekonomiści Goldman Sachs, jednego z największych banków inwestycyjnych na świecie.
Maj pod względem cen ropy naftowej na światowych giełdach był względnie spokojny, ale już w czerwcu nastąpił skokowy wzrost notowań. Do połowy lipca wyceny zanurkowały, a następnie do sierpnia niemal odrobiły straty. Początek sierpnia znowu przynosi przecenę.
Cena baryłki ropy w USA
W środę po południu baryłka ropy na giełdzie w Londynie jest wyceniana na około 70 dolarów. Miesiąc temu przekraczała 77 dolarów, ale w międzyczasie była też po 67 dolarów.
"Ograniczenie chińskiego popytu na ropę spowodowane wariantem Delta zostało w dużej mierze zrównoważone przez pozytywne zaskoczenie po stronie państw z Europy, Ameryki Południowej i Indii" - czytamy w najnowszym raporcie banku.
Analitycy GS wskazują, że zapotrzebowanie na ropę z innych niż Chiny regionów świata sprawia, że globalny popyt na ten surowiec obniżył się jedynie nieznacznie. Ich zdaniem w najbliższych dwóch miesiącach będzie się on utrzymywał na poziomie 97,8 milionów baryłek dziennie w stosunku do 98,4 milionów wcześniej.
W prognozie wskazują, że ceny ropy będą kształtowane bardziej przez stronę podażową niż popytową. Wynika to z niewielkiego wzrostu produkcji w krajach OPEC+, braku perspektyw na uruchomienie w najbliższym czasie eksportu z Iranu i dyscypliny producentów gazu łupkowego.
W efekcie analitycy Goldman Sachs w krótkim okresie oczekują utrzymania się deficytu na stabilnym poziomie i osiągnięcia przez ropę typu Brent cen na poziomie 80 dolarów za baryłkę w czwartym kwartale 2021 roku.
Jednocześnie ostrzegają, że najbliższe miesiące mogą stać pod znakiem wyraźnych wahań cen ropy.