Ten ostatni czynnik jest obecnie w centrum uwagi inwestorów na rynku czarnego złota. Kartel OPEC, wraz z kilkoma innymi krajami, w tym Rosją, zobowiązał się do ogromnych cięć produkcji ropy naftowej w bieżącym roku, co pozytywnie przełożyło się na ceny tego surowca w ostatnich kilku miesiącach.
Jednak OPEC+ nie zakładał, że druga fala pandemii będzie aż tak dotkliwa dla globalnej gospodarki, nie zakładał również powrotu lockdownów. Latem oczekiwano raczej, że o ile liczba zachorowań w okresie jesienno-zimowym może wzrosnąć, to nie zakłóci ona istotnie funkcjonowania globalnych gospodarek.
W obliczu nowych restrykcji, OPEC+, zamiast zakładanego stopniowego zwiększania produkcji i powolnego powrotu do poziomów wydobycia sprzed pandemii, rozważa kolejne obniżenie wydobycia. Na przełomie listopada i grudnia najprawdopodobniej zapadnie ostateczna decyzja w tej sprawie, a to oznacza, że w kolejnych tygodniach będą pojawiały się liczne spekulacje, jak również komunikaty z krajów, które podpisały porozumienie naftowe.
O gotowości do cięć produkcji w razie potrzeby, jak dotychczas zapewniały m.in. Arabia Saudyjska oraz Rosja, czyli najważniejsi sygnatariusze porozumienia naftowego. Także mniejsi producenci (tacy jak np. Algieria czy Kuwejt) zapewniają, że są gotowi dopasować się do sytuacji na rynku. Taka retoryka nie dziwi, ponieważ wszystkim producentom ropy zależy na jak najwyższych cenach surowca na globalnym rynku, a cięcia produkcji mogą okazać się jedynym sposobem na utrzymanie cen ropy w okolicach obecnych poziomów.
Paweł Grubiak - prezes zarządu, doradca inwestycyjny w Superfund TFI