Amerykański Departament Energii również tym tygodniu swoją publikacją przyczynił się do tąpnięcia cen ropy. Zapasy surowca za oceanem wzrosły w ubiegłym tygodniu o 2,2 mln baryłek do 485,5 mln baryłek. Oczekiwania rynku po raz kolejny okazały się błędne, gdyż wskazywały na spadek zapasów o 1 mln baryłek. Efekt takiego stanu rzeczy był do przewidzenia - notowana w Nowym Jorku WTI traciła w środę aż 4%.
Oliwy do ognia cały czas dolewa Donald Trump. Słowa amerykańskiego prezydenta chwieją cenami surowców w obawie o pogorszenie stosunków gospodarczych na linii USA-Chiny. Poinformował on bowiem, że nie ma ustalonego terminu powrotu do rozmów handlowych z chińską administracją, co oddala perspektywę ewentualnego ocieplenia stosunków gospodarczych dwóch największych gospodarek świata.
Podatność na spadki i brak stabilizacji cen ropy w ostatnim czasie martwi kraje zrzeszone w OPEC. Arabia Saudyjska sygnalizowała ostatnio, że jest za utrzymaniem obecnych poziomów redukcji wydobycia surowca w krajach kartelu oraz państwach pozostających z nim w porozumieniu. Do spotkania największych eksporterów surowca ma dojść na początku lipca. Poza rosnącymi zapasami czarnego złota w USA, omawiane będę również najnowsze prognozy Międzynarodowej Agencji Energetycznej. Wynika z nich, że przyszły rok będzie okresem trwałej nadwyżki podaży ropy nad popytem. To tej sytuacji mają przyczynić się głównie rosnąca produkcja surowca z łupków, spowolnienie światowej gospodarki oraz perspektywa pogłębiającej się wojny handlowej.
Paweł Grubiak - prezes zarządu, doradca inwestycyjny w Superfund TFI