Ubiegły tydzień upłynął na silnym wzroście notowań ropy naftowej. Na amerykańskiej giełdzie baryłka surowca w kilka dni skoczyła z 56 powyżej 60 dolarów.
Kierowcy, obawiający się proporcjonalnego wzrostu cen paliw, mogą odetchnąć z ulgą. Ten tydzień przynosi stabilizację. Cena ropy lekko cofnęła się i znów jest nieco poniżej 60 dolarów.
- Odreagowanie spadkowe na rynku ropy naftowej jest naturalną reakcją inwestorów po ubiegłotygodniowych wzrostach, wywołanych w dużej mierze obawami dotyczącymi prognoz uderzenia huraganu Barry w Zatoce Meksykańskiej - komentuje sytuację Dorota Sierakowska, ekspertka rynku surowców w Domu Maklerskim BOŚ.
Czytaj więcej: Ceny paliw zwariowały. Eksperci: to przez nowy podatek
Przypomnijmy, że ze względu na oczekiwania tropikalnego sztormu, ewakuowano pracowników wielu platform wydobywczych, a produkcja ropy została znacząco ograniczona, a w wielu miejscach wręcz wstrzymana. Każde poważniejsze zaburzenia w produkcji wpływają na wzrost cen surowca.
Obecnie w Zatoce Meksykańskiej trwa proces powrotu do normalności, a więc stopniowego powracania do regularnego wydobycia ropy naftowej. Sierakowska wskazuje, ze nadal około 69 proc. wydobycia ropy jest wstrzymane, jednak w najbliższych dniach najprawdopodobniej produkcja będzie stopniowo zwiększana.
- Cały ten proces szacowany jest na kilka dni, ale ceny już teraz oddają część ubiegłotygodniowych wzrostów - wskazuje.
Ekspertka dodaje, że spadkom cen ropy w poniedziałek sprzyjały także szacunki amerykańskiego Departamentu Energii, który prognozuje, że w sierpniu wydobycie ropy naftowej ze skał łupkowych w USA wzrośnie o około 49 tys. baryłek dziennie do rekordowego poziomu 8,55 mln baryłek dziennie.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl