Przyczyną poniedziałkowej zniżki notowań ropy naftowej okazał się przede wszystkim tweet Donalda Trumpa. Prezydent Stanów Zjednoczonych wezwał w nim kartel OPEC do trzymania w ryzach działań sprzyjających wzrostom cen ropy naftowej. Trump już wcześniej wielokrotnie wzywał OPEC do tego, by kartel nie przeszkadzał w spadkach cen ropy ze względu na to, że niskie ceny tego surowca sprzyjają wzrostowi gospodarczemu na świecie.
Tweet Trumpa wpłynął na nastroje inwestorów, jednak już we wtorek było wiadomo, że jest nikła szansa, aby w jakikolwiek sposób przełożył się na działania OPEC. Wiele krajów kartelu zarzuca Stanom Zjednoczonym to, że zwiększają produkcję ropy z łupków, nie zważając na gwałtownie zniżki cen. Pojawiły się nawet nieoficjalne komentarze ze strony przedstawicieli OPEC, potwierdzające zamiar dalszego cięcia produkcji ropy naftowej i podtrzymania presji na wzrost cen ropy.
Kraje OPEC są szczególnie wrażliwe na zmiany cen ropy naftowej, ponieważ o eksport ropy opierają się ich budżety. W Stanach Zjednoczonych sytuacja jest bardziej skomplikowana, ponieważ jest to państwo będące zarówno największym producentem ropy naftowej (aczkolwiek od niedawna), jak i jego dominującym konsumentem (od wielu lat). Wysokie ceny ropy naftowej wcale nie sprzyjają sytuacji w amerykańskiej gospodarce, zwłaszcza w ostatnich latach, kiedy to spółki wydobywające ropę z łupków wypracowują coraz niższe jednostkowe koszty wydobycia baryłki surowca. Stany Zjednoczone stają się tym samym ważnym konkurentem OPEC w światowym handlu ropą.
Paweł Grubiak - prezes zarządu, doradca inwestycyjny w Superfund TFI