Ceny ropy na światowych rynkach szły we wtorek w górę po decyzjach Arabii Saudyjskiej i Rosji w sprawie dostaw ropy na globalne rynki.
Arabia Saudyjska ma wydobywać około 9 mln baryłek ropy dziennie, najmniej od kilku lat. W sukurs idzie jej Rosja, która również zapowiedziała cięcia w wydobyciu o 500 tys. baryłek dziennie. Działania te mają spowodować wzrost cen na rynkach.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Libia znowu na krawędzi otwartego konfliktu zbrojnego
Niepokojące doniesienia pod tym kątem płyną także z Libii.
Wprawdzie Libia na liście największych światowych producentów ropy zajmuje lokaty pod koniec drugiej dziesiątki, to jednak wciąż jest to kraj wydobywający ok. miliona baryłek ropy dziennie i członek OPEC.
Tymczasem kraj ten znowu znalazł się na krawędzi otwartego konfliktu zbrojnego. Kontrolujący wschód kraju i wspierany na arenie międzynarodowej głównie przez Rosję generał Khalifa Haftar zagroził użyciem wojska pod koniec sierpnia, jeśli uznawany przez ONZ rząd w Trypolisie nie zacznie "w sprawiedliwy sposób dzielić się zyskami z ropy".
Te uwagi zostały odebrane jako szantaż sugerujący, że jeśli jego żądania nie zostaną spełnione, Haftar zajmie pola naftowe i zatrzyma wydobycie. Taki scenariusz mógłby być kolejnym powodem do wzrostów cen ropy na światowych rynkach.