"Wszystkie transakcje związane z kryptowalutami są nielegalne" - ostrzegł w piątek bank centralny Chin (odpowiednik naszego NBP), cytowany przez brytyjski dziennik Independent.
Najnowsze oświadczenie banku jest zdecydowanie najostrzejsze z dotychczasowych. Już kilka tygodni temu przedstawiciele Ludowego Banku Chin zapowiadali wprowadzenie rozwiązań, które mają wyeliminować obrót kryptowalutami, ale tak stanowczo jeszcze nie było.
Bank zobowiązał się w piątek do rozprawienia się z nielegalną działalnością w zakresie handlu kryptowalutami, zakazując m.in. zagranicznym giełdom świadczenia usług dla inwestorów z kontynentu za pośrednictwem internetu.
Wskazał też, że zabroni instytucjom finansowym, firmom płatniczym i firmom internetowym ułatwiania handlu kryptowalutami i wzmocni monitorowanie ryzyka związanego z taką działalnością.
Na reakcję inwestorów nie trzeba było długo czekać. Notowania najpopularniejszej kryptowaluty na świecie natychmiastowo poleciały w dół. Wartość bitcoina w chwilę spadła z 45 tys. dolarów do 42,5 tys. dolarów. To oznacza zjazd o około 5 proc. A na tym może się nie skończyć.
Warto jednak podkreślić, że stanowisko chińskich władz nie jest samo w sobie zaskakujące. Takie podejście do kryptowalut bank centralny Chin otwarcie przedstawia od dłuższego czasu. Gdyby inny duży kraj wydał podobne oświadczenie, reakcja giełdy byłaby znacznie większa.
Chiński rynek finansowy jest ogromny. Dlatego odwrót od kryptowalut jest dla nich dużym ciosem i będzie stanowił barierę w rozwoju.
Będzie też powstrzymywał dalsze wzrosty notowań kryptowalut. Do rekordów na bitcoinie z kwietnia tego roku sporo brakuje i może być trudno w najbliższym czasie o powrót na szczyt.