"Naliczając karę umowną, ZUS powołuje się na postanowienia umowy nie mające zastosowania do częściowego wypowiedzenia/odstąpienia od umowy na podstawach wskazanych w oświadczeniu ZUS" - podał Comarch w raporcie kwartalnym. Spółka potwierdziła gotowość do przejęcia obsługi systemu.
Z opisu w raporcie kwartalnym wynika, że do 30 stycznia nie dostała od zakładu potwierdzenia tylko siedmiu z 74 metryk i miała jeszcze miesiąc na uzupełnienie pozostałych. ZUS jednak obawiał się, że spółka nie dotrzyma terminów. Kilka z zatwierdzonych metryk było powiązanych z tymi niezatwierdzonymi, w rezultacie ZUS wypowiedział część umowy na łącznie 23 metryki.
Zobacz też: Janusz Filipiak zmienia zdanie. Na razie nie odda firmy synowi
Comarch podaje, że okrojona umowa da 1,9 mln zł wynagrodzenia miesięcznie. Choć ZUS wezwał do zapłaty kary 24,2 mln zł za niedotrzymanie terminu, to spółka uważa, że nic jej nie grozi.
"W opinii zarządu Comarch S.A. działania podjęte przez ZUS stanowią istotne naruszenie warunków Umowy i prawa, w związku z tym Konsorcjum wezwie ZUS do respektowania jej zapisów i jest gotowe do dochodzenia swoich praw, w tym odszkodowania, na drodze sądowej" - napisano w raporcie kwartalnym. O przyszłość spółki zarząd jest spokojny.
- Portfel zamówień jest całkiem spory i godziwy, aktualnie jego wartość notuje 15 proc. wzrostu w porównaniu z portfelem rok temu o tej porze - powiedział wiceprezes ds. finansowych Konrad Tarański podczas konferencji prasowej.
Zaznaczył, że portfel ten uwzględnia aktualną wartość zamówienia z ZUS, po ostatnich decyzjach.
- Nie zawiązujemy rezerw z tego tytułu, nie sądzimy, żeby to się obroniło. Uważamy, że nadal Comarch powinien te moduły realizować. Zmniejszenie wartości usługi nie wpłynie specjalnie na wyniki. Zakładamy, że efekt będzie raczej neutralny - wskazał wiceprezes.
- Cały czas negocjujemy, na pewno coś ciekawego i o znacznej wartości się zmaterializuje w tym roku, np. w sektorze przemysłowym - dodał.
Comarch ruszył do przodu
Podsumowując ubiegłoroczne wyniki, Tarański zaznaczył, że przychody za 2018 r. "ruszyły" po czerech wcześniejszych, stabilnych latach".
Spółka realizuje projekty w ponad 60 krajach na sześciu kontynentach. Aż 54 proc. ze swojej sprzedaży 1,36 mld zł w 2018 roku spółka osiągała za granicami kraju.
Czytaj też: Prezes Comarchu narzeka na zachodnie koncerny. Płacą za dużo, wymagają za mało i "nie są za mądre"
W czwartym kwartale sprzedaż wzrosła 60 mln zł rdr do 416 mln zł, a w całym ubiegłym roku o 200 mln zł rdr do 1365 mln zł. Głównie dzięki segmentowi publicznemu. Tu przychody poszły w górę o 243 proc. do 194 mln zł, głównie na rodzimym rynku.
O 30 proc. do 125 mln zł wzrosły w 2018 roku przychody z branży telekomunikacyjnej, która daje 23 proc. sprzedaży grupy Comarch. Wiceprezes Tarański ocenił, że potencjalne projekty w zakresie implementacji sieci 5G ze strony sektora telekomunikacyjnego są dopiero na wczesnym etapie. Według jego słów, segment telekomunikacji to obszar wzrostu w tym roku, głównie w Azji i Europie.
- Nasze inwestycje będą koncentrować się na produktach informatycznych, a także realizacji dużych projektów, szczególnie na rynkach azjatyckich - powiedział Tarański.
Gdyby nie wzrost kosztów finansowych oraz większy podatek dochodowy, to i pod względem zysków byłoby dobrze tak, jak pod względem przychodów. Spółka zarabiała w Polsce i na rynkach niemieckojęzycznych. Gorzej na pozostałych rynkach, gdzie strata wyniosła 36 mln zł.
Głównym powodem jest ujemny odpis na amerykańską spółkę zależną Comarch Pointshub, Inc. (27,3 mln zł) i spółkę hiszpańską Comarch Software Spain SLU. (2,3 mln zł).
W rezultacie zysk netto grupy Comarch w czwartym kwartale spadł o 28 proc. do 28,3 mln zł, a w całym roku o 19 proc. do 66,1 mln zł.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl