Dobiega końca 2020 rok, który upłynął głównie pod znakiem walki z koronawirusem. COVID-19 poczynił szkody zdrowotne, finansowe, gospodarcze i społeczne. Jednak nie wszyscy będą go źle wspominać. Inwestorom giełdowym pandemia otworzyła szansę na zarobienie ogromnych pieniędzy.
Podczas gdy wiele biznesów przez tygodnie i miesiące było wyłączonych z działalności, pełną parą pracowały firmy związane z szeroko rozumianą medycyną. Przede wszystkim te, które oferowały produkty lub usługi, które w dobie pandemii były najbardziej potrzebne. Mowa o producentach maseczek, rękawic, testów na COVID-19, leków itp.
Sukces finansowy wielu tego typu firm mógł wykorzystać praktycznie każdy. Wystarczyło mieć konto maklerskie (dostęp do giełdy), wyobraźnię (żeby przewidzieć ogromne zyski firm), odwagę (granie na giełdzie niesie duże ryzyko) i trochę odłożonych oszczędności.
Mercator Medical numerem jeden
Konkret? Z 10 tys. zł w 10 miesięcy można było zrobić ponad 300 tys. zł. Takim wynikiem mógł się pochwalić każdy, kto w momencie wybuchu pandemii w Europie postawił 10 tys. zł na akcje spółki Mercator Medical.
Akcje producenta rękawic i dystrybutora materiałów medycznych jednorazowego użytku w dniu 21 lutego kosztowały na giełdzie w Warszawie około 13 zł. Za 10 tys. zł można było stać się posiadaczem prawie 770 akcji.
Przed świętami były wyceniane już na 406 zł za sztukę. Cała pula warta była więc w sumie blisko 312 tys. zł. Łatwo policzyć, że w 10 miesięcy można było zarobić w ten sposób blisko 300 tys. zł. Na takie pieniądze trzeba pracować ponad 4 lata za obecną średnią krajową, która wynosi 5484 zł brutto.
Warto dodać, że zyski w międzyczasie były jeszcze większe, bo w połowie października akcje Mercatora kosztowały nawet ponad 700 zł. To dobrze pokazuje, jak duże ryzyko towarzyszy inwestowaniu na giełdzie. Ten, kto postawił pieniądze dwa miesiące temu, teraz jest na dużym minusie.
Okazję zarobić ogromne pieniądze mieli np. członkowie zarządu i rodzina Żyznowskich. W listopadzie i grudniu spieniężyli część swoich udziałów w spółce Mercator Medical. Mowa o milionach złotych.
Zyski liczone w setkach procent
Przykład spółki Mercator Medical jest najbardziej spektakularny, ale okazji do zarobienia dużych pieniędzy na podobnych spółkach giełdowych związanych z COVID-19 było więcej.
Podczas gdy bezpieczne obligacje skarbu państwa dają zarobić 0,5 proc. w skali roku, a pieniądze odłożone w banku są oprocentowane na 0,1 proc. lub 0,01 proc., akcje spółek takich jak: Biomed-Lublin, Global Cosmed, Krynica Vitamin, OncoArendi Therapeutics czy Airway Medix dały stopy zwrotu liczone w setkach procent.
Przeliczając to na konkretne pieniądze, wychodzi, że akcje warte na początku pandemii 10 tys. zł, teraz można sprzedać na giełdzie za 30, 40, 50, a nawet ponad 90 tys. zł.
Na uwagę zasługuje Biomed, o którym jeszcze może być głośno. To ta firma trzy miesiące temu ogłosiła: "mamy lek, który zabija koronawirusa". Obecnie trwają badania nad skutecznością i kwestiami bezpieczeństwa preparatu wytworzonego na bazie osocza ludzi, którzy pokonali COVID-19.
Przed pandemią akcje Biomed-Lublin kosztowały niewiele ponad złotówkę. W szczytowym momencie (w połowie wakacji) ich wartość sięgała niemal 33 zł. Obecnie kurs spadł do 10 zł, w związku m.in. z wynalezieniem szczepionek na COVID-19. A to i tak oznacza 850 proc. zysku po 10 miesiącach.
Jeśli jednak w krótkim czasie dojdzie do przełomu w badaniach, firma z Lublina i jej akcjonariusze mogą jeszcze ciszyć się z zysków.
Zmarnowany potencjał i kwestia czasu
Są też spółki, które z racji na charakter działalności, nie do końca wykorzystały swój potencjał. Objawia się to w notowaniach giełdowych, które w trakcie pandemii poszły w górę o ledwie kilkanaście procent (PZ Cormay, Protektor, Braster) lub wartość ich akcji jest teraz nawet niższa (Maxcom, Sonel, Celon Pharma).
Wspomniana Celon Pharma zawodzi inwestorów. Sama też przyznaje, że nie wszystko idzie dobrze. Np. w połowie października zdecydowała o wstrzymaniu projektu testów qRT-PCR do diagnostyki SARS-COV-2. Analizy wykazały zbyt mały potencjał do jego komercjalizacji.
Choć warto dodać, że przy odpowiednim wyczuciu czasu, które jest bardzo ważne w inwestowaniu na giełdzie, także i na akcjach tych spółek można było sporo zarobić. Okazało się, że nie tylko moment dotarcia pandemii do Europy był dobrym czasem na kupno akcji. Jeszcze lepszym był szczyt paniki giełdowej w połowie marca.
Wtedy przestraszeni inwestorzy sprzedawali akcje, jak popadnie. Także spółek z dużym potencjałem biznesu w czasie koronawirusa. W efekcie, kupione wtedy akcje spółki Celon Pharma, do tego momentu dały zarobić 23 proc.
Żadna ze wskazanych przez nas firm nie ma akcji wartych mniej niż w połowie marca. A niektóre dały stopy zwrotu nawet kilka razy większe, w porównaniu z notowaniami z samego początku pandemii.