- Pierwsza z zaplanowanej serii debat pomiędzy Donaldem Trumpem, a Joe Bidenem odbyła się pod znakiem osobistych wycieczek i przerywania wypowiedzi. Politycy byli bardziej skupieni na wątkach dotyczących pandemii koronawirusa, zmian w Sądzie Najwyższym oraz kwoty zapłaconych podatków w poprzednich latach, aniżeli kwestiach gospodarczych - komentują przedwyborcze starcie w USA analitycy Domu Maklerskiego BNP Paribas.
- Biorąc pod uwagę zachowanie rynku akcji w Japonii i mocne, ponad 1-procentowe spadki oraz kwotowania kontraktów terminowych na najważniejsze indeksy, przewidujemy negatywne otwarcie handlu w Warszawie - wskazywali jeszcze przed rozpoczęciem sesji na polskiej giełdzie.
Faktycznie, indeks WIG20, grupujący największy spółki z GPW, w pierwszych minutach był pod kreską. Straty jednak nie były duże. Podobnie wygląda start sesji na innych najważniejszych parkietach Europy. Spadki dominują, ale nie przekraczają 1 proc.
Również ekonomiści PKO BP nie ignorują tego, co się dzieje za oceanem. Wskazują, że globalnym nastrojom rynkowym nie sprzyjał burzliwy i chaotyczny przebieg debaty.
"Pierwsza z serii debat prezydenckich między D.Trumpem i J.Bidenem pozostała nierozstrzygnięta, a obaj kandydaci nie szczędzili sobie obelg, natomiast w mniejszym stopniu skupiali się na konkretach. D.Trump znalazł się wielokrotnie w defensywie, broniąc się przed zarzutami J.Bidena związanymi z reakcją na pandemię oraz rasizmem" - zauważają.
Co ciekawe, wbrew oczekiwaniom, Biden nie dał się zdominować Trumpowi, co - według ekspertów PKO BP - może grać na jego korzyść w dalszej części kampanii i redukować szanse obecnego prezydenta na ograniczenie wyraźnej przewagi, jaką jego kontrkandydat ma w sondażach.
Czytaj więcej: Polska firma udostępni platformę amerykańskiemu rządowi. Oprogramowanie wykryje nadużycia
Często większą reakcję na wydarzenia polityczne można zauważyć na walutach niż na akcjach. Tym razem na foreksie sytuacja jest dość stabilna. Dolar w relacji do euro lekko się umocnił, ale nie jest to tak duży ruch jak we wtorek.
Kurs wymiany dolara o poranku był na poziomie 3,86 zł, czyli na poziomie zbliżonym do tego, który obowiązywał we wtorek wieczorem, na kilka godzin przed debatą w USA.
Większych ruchów nie widać też na euro, które chodzi po 4,52 zł. Frank jest wyceniany na 4,18 zł, a funt na 4,94 zł.