Na dzisiaj poziomami notowań złotego, które warto obserwować, są 3,7 na USD/PLN oraz 4,39 na EUR/PLN. W razie ich przebicia w dół, rynek wyśle wyraźny sygnał, że umocnienie złotego może trwać dłużej, a notowania przeniosą się znacznie niżej. Sytuacja na wykresie pozostaje nadal korzystna dla złotego. Jednak atmosfera na światowych rynkach może zmienić się momentalnie.
Przede wszystkim należy mieć na uwadze, że indeks S&P500 jest blisko historycznego maksimum, więc naturalnie znajdują się inwestorzy nastawieni na realizację zysków. Tym bardziej, że sygnałów przewartościowania światowego rynku akcji jest mnóstwo. Poziomy chciwości opisywane przez różnego rodzaju wskaźniki są na maksymalnych poziomach. Wskaźnik używany przez Warrena Buffetta, będący stosunkiem całkowitej kapitalizacji wszystkich amerykańskich akcji do PKB USA, przebił 30-miesięczny szczyt i jednoznacznie potwierdza gigantyczne ryzyko inwestowania na rynkach akcji.
Dzisiaj inwestorzy w kraju nie zwracają uwagi na rosnącą inflację, ale w przypadku popsucia się dobrych nastrojów szybko przypomną sobie tę kwestię. Członek Rady Polityki Pieniężnej Jerzy Kropiwnicki sygnalizował wczoraj potencjał wysokich poziomów inflacji, znacznie powyżej celu NBP, oraz konieczność stopniowego podnoszenia stóp procentowych w 2021 r. Warto przypominać, że rosnąca inflacja przy historycznie niskich stopach procentowych uderza w siłę nabywczą inwestujących w PLN. W przypadku odwrócenia trendu umacniania się złotego, PLN szybko przestanie być więc atrakcyjny i istnieje ryzyko, że inwestorzy mogą chcieć masowo od niego uciekać.
Tymczasem w ostatnich tygodniach inwestorzy odwrócili się od dolara. Ich pozycje wspierające główne waluty przeciwko USD rosną od 4 miesięcy. Ewentualne odwrócenie tego trendu może być dotkliwe dla walut rynków wschodzących, w tym dla PLN. Nastrój konsumentów w kraju, pomimo powrotu gospodarki do względnie normalnego trybu, pozostaje nadal na niskich poziomach. Obrazujący to indeks IPSOS osiągnął w ostatnim okresie wartość 41,42, notując istotny skok, jednak do poziomu 47,19 z lutego nadal sporo brakuje. Warto przypomnieć, że w poprzednich latach indeks ten regularnie notował wartości zbliżone lub przekraczające 50.
Media straszą inwestorów rosnącą liczbą zachorowań, ale spekulacyjnie nastawieni uczestnicy rynku to ignorują. Przyjmują, że zamknięcie gospodarki nie będzie już tak uciążliwe jak wiosną. Zagrożonymi niewypłacalnością branżami pozostaną turystyka, lotnictwo i szeroko rozumiana rozrywka. Logika inwestorów jest obecnie taka, że pozostałe branże dadzą sobie radę. Jednak działalność restauracji i turystyki to istotne składowe PKB wielu krajów, więc ewentualna druga fala pandemii choćby z tego powodu może dotknąć gospodarki i rozgrzane rynki akcji. W tym kontekście warto przypomnieć, że kondycja złotego jest niezmiennie bardziej zależna od nastrojów globalnych inwestorów niż od odczytów poszczególnych parametrów krajowej gospodarki.
Łukasz Wardyn, dyrektor - Europa Wschodnia, CMC Markets