Według amerykańskiego wywiadu rosyjska inwazja na Ukrainę jest już przesądzona. Choć strona rosyjska oficjalnie zaprzecza, sytuacja pozostaje napięta, a kolejne rozmowy dyplomatyczne nie przynoszą deeskalacji.
Eksperci domu maklerskiego XTB zauważają, że rynki finansowe jeszcze przed weekendem wykazywały bardzo dużą nerwowość. Spodziewają się, że utrzyma się także w tym tygodniu. Sugerują, by spoglądać ze szczególną uwagą na rosyjską giełdę, a także na dość odległy amerykański parkiet i tamtejszy indeks spółek technologicznych Nasdaq. Ucierpieć może przy tym warszawska GPW.
Nerwowość może odbić się też na kursie złotego, choć uwaga inwestorów powinna skoncentrować się głównie na rublu i dolarze. Większe zmiany notowań powinniśmy zauważyć na rynku surowców. Oprócz ropy i złota, więcej może dziać się też w notowaniach platyny, palladu i pszenicy.
Fizyczna inwazja na Ukrainę
"Najgorszym możliwym scenariuszem jest ten, o którym poinformował amerykański wywiad. Fizyczna inwazja to automatyczne sankcje. Choć aliantom na razie nie udało się porozumieć w kwestii najcięższego działa, jakim jest odłączenie Rosji od systemu rozliczeń SWIFT, jest jasne, że ten scenariusz oznacza finansowe straty" - wskazują eksperci XTB.
Oceniają, że nawet jeśli pierwsze sankcje będą nieco rozczarowujące, myślenie rynków pójdzie w tę stronę: skoro Putin wykonał ruch, to nie po to, aby się wycofać i zmuszenie go do odwrotu będzie kosztowne. Ponadto inwazja wcale nie oznacza, że wiemy, co wydarzy się dalej.
"To scenariusz maksymalnej niepewności, także dlatego, że Stany Zjednoczone boją się precedensu w sprawie Tajwanu. Scenariusz bardzo niekorzystny dla wszystkich wspomnianych indeksów giełdowych, rubla i złotego, korzystny zaś dla cen wymienionych surowców oraz dolara" - wskazuje XTB.
Ponadprzeciętny wpływ ewentualnej wojny zobaczymy na polskiej giełdzie, co ma ścisły związek geograficzny. Globalni inwestorzy "na wszelki wypadek" wolą w takich sytuacjach unikać całego regionu. Dotyczy to też złotego.
Utrzymywanie świata w ciągłym napięciu
W drugim scenariuszu kreślonym przez ekonomistów jest utrzymywanie maksymalnego napięcia przez Moskwę w celu wymuszenia od Zachodu ustępstw. Np. w kwestii autonomii dla wschodnich regionów Ukrainy.
"Ten scenariusz wydaje się nam najbardziej realny, choćby dlatego, że jest bardzo szeroki. W jego ramach mogą odbywać się negocjacje, ale jednocześnie prowokacje, wyglądające jak preludium do inwazji. Ten scenariusz wygląda na niekorzystny, ale należy pamiętać o jednym: rynki dziś zaczynają wyceniać najgorsze, a scenariusz napięcia może je przekonać, że do najgorszego nie dojdzie" - wskazuje XTB.
Czytaj więcej: To będzie jedna z pierwszych konsekwencji wojny na Ukrainie. Wtedy skutki może odczuć każdy z nas
Zdaniem ekspertów, o ile tylko odsunięty zostanie scenariusz inwazji, giełdy i rosyjski rubel mogą zyskać w takiej sytuacji, pomimo napięcia. W takim scenariuszu na wartości mogą za to stracić surowce, które już teraz są drogie. Ropa na giełdzie w Londynie jest wyceniana na blisko 100 dolarów. Do sforsowania tej granicy brakuje około 5 dolarów.
Warto przypomnieć, że ropa jest surowcem strategicznym, a Rosja jest jej drugim co do wielkości eksporterem na świecie. Dodatkowo Europa uzależniona jest od rosyjskiego gazu, a w pewnych sytuacjach ropa może stanowić dla niego alternatywę.
Z kolei złoto jest tradycyjnym rynkiem, gdzie notowania rosną w okresie niepokojów. W przypadku deeskalacji konfliktu kruszec może stracić blask.
Najmniej prawdopodobny - kompromis
Trzecim scenariuszem jest szybki kompromis. W tej wersji Rosja wycofuje swoje siły spod Ukraińskiej granicy.
"To scenariusz bardzo pozytywny dla giełd, rubla i złotego, negatywny dla surowców. Niestety na ten moment wydaje się najmniej realny" - wskazują eksperci.
Czytaj więcej: Paraliż wizowy w konsulatach na Ukrainie. Na własne życzenie pozbawiamy się pracowników ze Wschodu
Zauważają, że idealnym barometrem oceny sytuacji jest para walutowa USDRUB. Kurs dolara w rublach rośnie, gdy inwestorzy obawiają się najgorszego.
"Jak do tej pory rubel radzi sobie przyzwoicie, choć trzeba pamiętać, że sprzyjają mu: wysokie ceny surowców energetycznych oraz silne podwyżki stóp w Rosji. Złoty również jest na celowniku i to nawet nie dlatego, że polska gospodarka jest istotnie uzależniona od ukraińskiej, czy tym bardziej rosyjskiej (poza importem ropy i gazu), ale dlatego, że złoty jest podstawowym barometrem dla Europy Wschodniej" - podkreśla XTB.