Zatrudniająca ponad tysiąc osób firma Rafako od dłuższego czasu walczy o przetrwanie. Największy w Europie producent kotłów oraz urządzeń ochrony środowiska dla energetyki ma duże problemy. Szuka inwestora, który wspomógłby go finansowo, ale nie ma chętnych.
To problem szerszy. Chodzi nie tylko o przyszłość jednej firmy i miejsca pracy. Rafako jest jednym z wykonawców wielkiego bloku węglowego (910 MW) w Elektrowni Jaworzno III, który został unieruchomiony z powodu usterek. Pod znakiem zapytania stoi teraz jego naprawa.
Rafako oczekuje pomocy ze strony Taurona (właściciel elektrowni) lub państwa w związku z budową bloku w Jaworznie. Firma nie jest w stanie realizować wszystkich obowiązków kontraktowych - oświadczył w środę prezes Rafako Radosław Domaradzki-Łabędzki.
Jak poinformował na konferencji prasowej, Rafako wezwało inwestora, czyli Tauron do podjęcia "pewnych działań", które pozwolą zrealizować prowadzone prace, jednak nie otrzymało żadnych odpowiedzi.
Tauron wcześniej podał w komunikacie giełdowym, że otrzymał oświadczenie, w którym Rafako uzależnia sprawne zakończenie prac od finansowego zaangażowania się (zainwestowania pieniędzy) Taurona w tę spółkę.
Co z ważnym blokiem elektrowni?
Węglowy blok 910 MW w Elektrowni Jaworzno III kosztował ponad 6 mld zł. Wykonawcą jest Rafako w konsorcjum z Mostostalem Warszawa. Oddany został z opóźnieniem w 2020 roku, ale potem został unieruchomiony z powodu usterek, m.in. palników, ale też i innych, według Rafako - o charakterze eksploatacyjnym.
Ich naprawa trwa. Obecny kontraktowy termin synchronizacji z siecią to 25 luty 2022 roku. Data ta może być jednak trudna do dotrzymania.
- Istnieje duże ryzyko, że jeżeli nie będzie porozumienia w najbliższym czasie, pojawią się przesłanki do zaprzestania prac - oświadczył Domaradzki-Łabędzki. Jak dodał, realne jest ryzyko wstrzymania prac na czas nieokreślony. Z kolei - jego zdaniem - scenariusz alternatywny w postaci zmiany wykonawcy, oznacza "lata opóźnienia" i poważne straty.
- Wydaje nam się że dokonaliśmy wszelkich starań, ale paraliż jest realny. Nie wynika to z naszej złej woli, w naszej opinii dołożyliśmy wszelkich starań, by w terminach kontraktowych oddać tę inwestycję - mówił prezes Rafako.
Rafako wyciąga ręce do państwa
Jak dodał Domaradzki-Łabędzki, alternatywnym do decyzji Taurona scenariuszem jest zwrócenie się z pomocą do państwa o włączenie się w proces inwestorski. Przypomniał, że Skarb Państwa ma 10 proc. udział w akcjonariacie Rafako.
Zaznaczył, że firma nigdy nie korzystała z pomocy publicznej. Zwrócił jednak uwagę, że inwestycja bezpośrednio wpływa na bezpieczeństwo energetyczne państwa, ma przełożenie na ceny prądu, oraz na sytuację finansową spółek Skarbu Państwa.
Tauron we wcześniejszym komunikacie poinformował, że w związku z oświadczeniem Rafako nie jest w stanie określić sposobu realizacji umowy na budowę bloku. Dodatkowo harmonogram zakładający ponowną synchronizację bloku z siecią 25 lutego 2022 roku może okazać się nieaktualny.
Jednocześnie Tauron podkreślił, że nie podejmował żadnych decyzji ani działań zmierzających do nabycia akcji Rafako, ani nie prowadził żadnych negocjacji w tej sprawie.