Elon Musk to obecnie najbogatszy biznesmen świata i przez wielu jest uważany za współczesnego wizjonera, który przemienia w złoto wszystko, co tylko dotknie. To on stoi m.in. za samochodami elektrycznymi Tesla i spółką SpaceX, która ma umożliwić komercyjne loty w kosmos.
Jego wpisy w mediach społecznościowych, w których jest bardzo aktywny, śledzą inwestorzy i nie raz miały wpływ na wzrost lub spadek notowań akcji różnych spółek. Tak było m.in. z rodzimym CD Projektem. Gorzej, jeśli inwestorzy źle zrozumieją skrótowe wpisy np. na twitterze.
Czytaj więcej: Koronakryzys. 18 banków na minusie, a reszta z połową zysków. Klienci sięgną głębiej do kieszeni
Z takim zamieszaniem mamy właśnie do czynienia. Z dnia na dzień akcje małej chińskiej firmy Clubhouse Media Group skoczyły o ponad 100 proc. Wszystko przez pomyłkę inwestorów, którzy pomylili ją z aplikacją o nazwie Clubhouse. Oba Clubhouse'y nie mają ze sobą zupełnie nic wspólnego.
Na temat Clubhouse wspomniał w jednym ze swoich wpisów na twitterze Elon Musk i to wystarczyło, by poruszyć całą spekulacyjną machinę na giełdzie.
Gdy wyszło na jaw, że inwestorzy pomylili marki, wartość akcji chińskiej firmy szybko wróciła w okolice wcześniejszych poziomów. Jednak dla tych graczy giełdowych, którzy kupili akcje na samym szczycie, oznacza to potężne straty. Z dnia na dzień stracili połowę pieniędzy.
We wtorek, po całym zamieszaniu, Musk zapowiedział, że robi sobie krótką przerwę od Twittera. Pytanie, ile czasu wytrzyma. Na kolejne wpisy czeka prawie 45 mln ludzi na świecie, które obserwują konto miliardera.