"Najpierw trzy lata ekonomiści i dziennikarze zarzucają nam deficyt, deficyt, deficyt. Dzisiaj, kiedy mamy budżet bez deficytu, kiedy te niemal 430 mld zł wydatków bilansuje się z przychodów, mówią państwo czy nie za mało inwestycyjny. Jesteśmy w takim czasie, kiedy po raz pierwszy po 30 latach mogliśmy sobie pozwolić na zbilansowany budżet. Inwestycje jak widzimy idą. Założone inwestycje publiczne są na przyszły rok wyższe niż były w tym roku. Wynika to również z tego, że jesteśmy na końcówce wdrażania perspektywy europejskiej i patrząc analogicznie na poprzednią perspektywę te najbliższe dwa lata będą bardzo wysoko inwestycyjne" - powiedziała Emilewicz dziennikarzom.
Więc nie bałabym się o to, że zabraknie nam inwestycji. Proszę pamiętać również o tym, że gospodarka globalna spowalnia, banki centralne reagują już zmianą stóp procentowych. My ciągle jeszcze nie musimy korzystać z tego elementu, ponieważ naprawdę polska gospodarka ma się dzisiaj dobrze" - dodała minister.
Emilewicz odniosła się również do zarzutów części ekonomistów, że duża część przychodów budżetu ma charakter jednorazowy.
"Największym elementem przychodowym są wpływy z podatku VAT, które także w tym roku po pierwszych dwóch kwartałach są wyższe niż szacunki ubiegłoroczne. Są tam również założone oszczędności, wiele resortów musiało je wprowadzić, o czym również wczoraj dyskutowaliśmy na Radzie Ministrów" - powiedziała.