Według przekazanych w poniedziałek PAP danych resortu aktywów państwowych, w ubiegłym roku strata górnictwa na sprzedaży wyniosła 2 mld 868,4 mln zł. Rok wcześniej górnictwo również odnotowało stratę na sprzedaży, ale znacznie mniejszą - 217,3 mln zł.
Jeśli zaś weźmiemy pod uwagę nie stratę na sprzedaży, a stratę netto, to okazuje się, że wyniosła ona 4 mld 332,4 mln zł i w ubiegłym roku wzrosła o 1,5 mld zł.
Z zestawienia kosztów ze średnimi cenami sprzedaży węgla wynika, że w ubiegłym roku każda tona sprzedanego surowca przyniosła średnio 54,18 zł. Rok wcześniej strata wynosiła 3,73 zł.
Koszt produkcji jednej tony węgla wzrósł w ubiegłym roku z 346,91 zł do 360,70 zł, zaś koszt sprzedanego węgla w przeliczeniu na jedną tonę zwiększył się z 353,39 zł do 367,46 zł. Warto też dodać, że ubiegłym roku krajowe wydobycie węgla kamiennego zmniejszyło się o ok. 7,2 mln ton.
Nic zatem dziwnego, że na wieść o kolejnym kroku w kierunku pozbycia się nierentownych aktywów węglowych z państwowych spółek energetycznych ich kursy akcji na warszawskiej giełdzie wystrzeliły. PGE zakończyła poniedziałkową sesję 13-proc. wzrostem, a notowania Tauronu poszły w górę o prawie 9 proc.
Zobacz też: Wadliwe liczniki prądu. Tauron żąda nawet kilku tysięcy dopłaty. Wezwania za kilka lat wstecz
Inwestorzy zareagowali entuzjazmem po tym, jak w weekend minister aktywów państwowych Jacek Sasin zapowiedział na antenie RMF FM skierowanie do prac rządowych projektu restrukturyzacji energetyki, który zakłada wydzielenie aktywów węglowych.
Perspektywa pozbycia się nierentownych aktywów to jeden z czynników, który wspiera wzrost notowań spółek energetycznych. W ciągu ostatnich trzech miesięcy indeks WIG-Energia poszedł w górę o kilkanaście procent.