"Oceniam [transakcję] pozytywnie, dlatego, że LOT - w moim przekonaniu - na bardzo konkurencyjnym rynku europejskim, także w obliczu ewentualnych trudności wynikających z osłabienia gospodarczego, na pewno musi rosnąć. I w moim przekonaniu taki wzrost organiczny - z roku na rok - już nie wystarcza, dobrze byłoby przejąć jakąś linię. I jeżeli popatrzymy na Europę Środkowo-Wschodnią, a nie będziemy zaliczać do tego regionu Austrii, to tutaj LOT jest na pewno największy. I ta 'drobnica' w tych krajach, to są linie - w moim przekonaniu - mało atrakcyjne, z problemami. A więc przejęcie linii Condor Airlines to jest - w moim przekonaniu - dobry zakup" - powiedział Furgalski w rozmowie z ISBnews.TV w kuluarach II Kongresie Rozwoju Kolei w Warszawie.
Według niego, dzięki transakcji LOT stanie się linią "średnią plus" pod względem wielkości.
"Do gigantów (Ryanaira, Lufthansy) jeszcze nam, oczywiście, daleko, ale na pewno to już jest bardzo znacząca linia. Linia, która dzięki temu, że wchodzi też w posiadanie większej liczby floty - bo to jest 58 samolotów, z czego 16 długodystansowych - będzie mogła elastyczniej zmieniać swoją siatkę połączeń. A wszyscy wiemy, że bardzo mocne inwestycje idą właśnie w te połączenia długodystansowe" - kontynuował ekspert.
Pojawiają się - według niego - pewne wątpliwości, np. jeśli chodzi o wiek floty Condora czy znajomość rynku niemieckiego w LOT, ale ocenia, że "można je rozwiać".
"To jest flota, która nie jest na pewno tak młoda, jeśli chodzi o średnią wieku jak flota LOT-owska. Nasza średnia to jest nieco ponad 8 lat, w linii niemieckiej to jest lat 18, ale to nie oznacza, że ta flota jest niebezpieczna. Będą wymagane inwestycji, natomiast nie w takiej skali, by w ciągu roku trzeba wszystko wymienić. Nie chodzi o kwestię bezpieczeństwa - bo samoloty mogą mieć 30 lat, jeżeli są dobrze utrzymane (a te są dobrze utrzymane) - to spokojnie mogą latać. To jest bardziej kwestia tego, że mamy nowsze modele i one przede wszystkim są znacznie oszczędniejsze, jeśli idzie chociażby o zużycie paliwa" - wyjaśnił.
"Linia jest numerem jeden, jeżeli idzie o bardzo bogaty rynek niemiecki czarterowy, zajmuje na nim prawie 22%. A też taka uwaga - tylko połowa miejsc była sprzedawana właśnie ze względu na czartery. A druga połowa to pasażerowie normalnie mogli - przez system rezerwacyjny - indywidualnie kupować bilety. To linia, która nie była nigdy zadłużona - nie mówię tutaj o tej pożyczce, która została udzielona do 380 mln euro, kiedy upadło biuro będące właścicielem [Thomas-Cook] - to na wszelki wypadek, gdyby były jakieś perturbacje, żeby ten zdrowy element właśnie, jakim były linie lotnicze, tez nie wpadł w tarapaty. Finansowo jest to linia, która mniej więcej podobne zyski rocznie przynosiła jak LOT - w okolicach 200 mln zł" - dodał.
Ekspert podkreślił ponadto, że rynek czarterowy w Niemczech funkcjonuje cały rok, a nie sezonowo - tak jak w Polsce.
"Wątpliwość jeszcze jest druga, którą często słychać, czy LOT ma pojęcie o rynku niemieckim. Po pierwsze - ma. Bo to jest drugi rynek, jeśli idzie o kierunki (po rynku brytyjskim) lotów w ogóle z naszego kraju. Jest wiele destynacji realizowanych przez LOT. Po drugie, jeżeli oferta LOT-u, nie tylko finansowa, ale też strategii rozwoju tej firmy, w ramach synergii właśnie z LOT-em, przekonała Niemców, to też o czymś świadczy" - podsumował Furgalski.
Pod koniec stycznia 2019 r. Polska Grupa Lotnicza (PGL) - właściciel Polskich Linii Lotniczych LOT - ogłosiła przejęcie linii Condor, co ma pozwolić tej linii z sukcesem wyjść z procedury ochronnej, podała PGL. Transakcja ma się zakończyć do końca kwietnia 2020 roku. Jej wartość nie została ujawniona.