Rynki finansowe w poniedziałek pokazały, jakie mogą być konsekwencje rynkowe epidemii koronawirusa. Jeśli sytuacja nie zostanie opanowana i chorych będzie przybywać, może być trudno opanować panikę. A jej efektem są miliardowe straty inwestorów z całego świata.
Czytaj więcej: Dr Doom przepowiada krach na giełdach. Radzi trzymać gotówkę
Po tym jak ceny ropy w poniedziałek poleciały w dół o 25 proc., a indeksy giełdowe obsunęły się o około 7 proc., ostatnie godziny przyniosły na szczęście stabilizację. Spadki na rynkach zostały powstrzymane, a nawet widać chęć do odrabiania strat.
O poranku baryłka ropy naftowej na giełdzie w Londynie jest wyceniana na około 36 dolarów, a to oznacza wzrost o około 6 proc. w porównaniu z wieczorem.
Lepsze nastroje wśród inwestorów były też podczas sesji giełdowej w Azji i są na otwarciu handlu akcjami w Europie. Chińskie indeksy są około 2 proc. na plusie. Podobnie jest na giełdzie w Londynie czy Paryżu. W mniejszej skali straty z poniedziałku nadrabiają polskie spółki. WIG20 około godziny 9:30 był na plusie około 0,6 proc.
Na najważniejszych parkietach Europy spadają notowania akcji tylko w Rosji. Rosyjski indeks RTS jest pod kreską kilkanaście procent. Rosja, jako jeden z największych eksporterów ropy, może ucierpieć przez tani surowiec.
Inwestorzy zdają się teraz czekać na rozwój sytuacji, zarówno na rynku ropy jak i w związku z koronawirusem. To będzie determinować kolejne ruchu. Wszyscy posiadacze akcji powinni więc trzymać rękę na pulsie. Nie można wykluczyć dalszych, głębszych spadków na rynkach.
- Poniedziałek przyniósł na rynkach wyprzedaż nie widzianą od 2008 roku, jednak dziś na otwarciu w Europie widać promyki nadziei - zauważa Przemysław Kwiecień, główny ekonomista Domu Maklerskiego XTB. Wskazuje, że lepsze nastroje o poranku to efekt m.in. oczekiwań inwestorów na pomoc, tym razem ze strony polityki fiskalnej w USA. Podobne działania mogą być też oczekiwane w innych krajach.
Ekspert podkreśla, że żaden prezydent USA nie został ponownie wybrany, jeśli w kraju w danym czasie panowała recesja i dlatego Trump od miesięcy starał się podkreślać, jak mocna jest gospodarka, jednocześnie traktując indeksy giełdowe jako miernik swojego sukcesu.
Czytaj więcej: Panika na giełdzie w USA. Handel akcjami wstrzymany
- Nic więc dziwnego, że w obecnej sytuacji czuje się zmuszony do działania i na dziś zwołał konferencję prasową, podczas której mają zostać ogłoszone nadzwyczajne środki - podkreśla Kwiecień. Przede wszystkim mają to być cięcia podatkowe dla pracowników. To ewidentny ukłon do głosujących przed wyborami.
- Problem w tym, że do jakichkolwiek zmian w prawie podatkowym Trump potrzebuje kontrolowanej przez opozycję Izby Reprezentantów, a dla niej pomoc w reelekcji znienawidzonego prezydenta jest ostatnią rzeczą, jaką może sobie wyobrazić. Dlatego też do wyborów o realne wsparcie ze strony polityki fiskalnej w USA może być trudno, a ciężar będzie spoczywać na Fed - sugeruje ekonomista DM XTB.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl