Nic nie zostało z piątkowych wzrostów na akcjach. Inwestorzy poniedziałkową sesję rozpoczynają w kiepskich nastrojach. Notowania głównych europejskich indeksów wyraźnie tracą.
Taki obrót spraw nie jest zaskoczeniem, biorąc pod uwagę, że mocne spadki mają za sobą azjatyckie giełdy. Japoński Nikkei225 znalazł się 2,5 proc. pod kreską, a to najmniejszy wymiar kary. Indeks giełdy w Szanghaju jest na minusie blisko 3,5 proc. W Hong Kongu akcje potaniały średnio ponad 4 proc., w Korei Południowej notowania spadły o prawie 3 proc., a w Indiach o ponad 5 proc.
Czytaj więcej: Koronawirus. Giełda może zarządzić przerwę
Również blisko 5 proc. traci główny indeks warszawskiej giełdy. Kurs WIG20 oscyluje w okolicach 1300 punktów. To najniższy poziom od 2009 roku, czyli dołka kryzysu sprzed dekady.
Liderem spadków jest CCC. Wartość rynkowa największego polskiego producenta butów jest około 14 proc. niższa niż w piątek. Kolejne najsłabsze spółki w WIG20 to Santander i Pekao, których akcje tracą 7-8 proc. Niewiele lepiej wyglądają notowania LPP i Orange.
Stosunkowo najłagodniej obchodzą się inwestorzy z akcjami Dino. Właściciel sieci marketów traci na giełdzie niecałe 2 proc. Mniej niż 3 proc. pod kreską są też Tauron i PGE.
Trzeba podkreślić, że nerwowość na rynku jest bardzo duża. Tym samym notowania zmieniają się bardzo dynamicznie. Niestety w przypadku największych spółek na razie kierunek jest jeden - spadkowy.
Czytaj więcej: Koronawirus uderza w polskich miliarderów. Niektórzy stracili już setki milionów złotych
Nie jest to tylko problem polskiej giełdy. Inwestorzy wyprzedają akcje na wszystkich europejskich parkietach bez wyjątku. We Francji czy na Węgrzech spadki są nawet jeszcze większe, choć nie ma co ukrywać, że WIG20 jest w ścisłej czołówce indeksów, które tracą najwięcej. Straty w zależności od parkietu wahają się od 3 do nawet 8 proc.
Nastrojów na razie nie poprawiają zapowiedzi działań ze strony banków centralnych. Prezes NBP poinformował w piątek wieczorem, że będzie rekomendował RPP obniżkę stóp procentowych, co teoretycznie jest dobre dla inwestorów i powinno wspierać notowania giełdowe. Pytanie, czy to wystarczy.
- Ze strony RPP optymalne byłoby uruchomienie niestandardowych narzędzi polityki pieniężnej, ułatwiających dostęp do tańszego finansowania dla sektora MŚP - komentują ekonomiści PKO BP. - Mogłoby się to odbyć na zasadzie węgierskiego funding for growth, czy programu w rodzaju LTRO EBC przy preferencyjnym oprocentowaniu. Skuteczność instrumentów niestandardowych mogłaby się potwierdzić dużo szybciej niż obniżki stóp procentowych - sugerują.
Zwracają też uwagę na nieplanowane wcześniej niedzielne posiedzenie amerykańskiego banku centralnego, który zadecydował o obniżeniu stóp procentowych o praktycznie do zera (0,00-0,25 proc.) i skupie obligacji za 700 mld dolarów, co ma spowodować napływ gotówki do gospodarki celem utrzymania jej wzrostu.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl