"Na koniec 2019 roku dysponowaliśmy siecią około 70 ładowarek, wliczając te powstające w ramach inicjatywy Next-E. W tym roku chcemy znacząco przyspieszyć instalację kolejnych, tak aby było ich co najmniej 200" - powiedział Ratatics w rozmowie z ISBnews.
Zaznaczył, że koncern uruchamia wyłącznie tzw. szybkie punkty ładowania, o mocy od 50 kW do 150 kW.
"Rozpoczęliśmy również prace nad pilotażowym uruchomieniem superszybkiej ładowarki o mocy 350 kW, ale jej faktyczna instalacja nastąpi na początku 2021 roku" - dodał.
Wiceprezes nie wykluczył, że docelowo punkt ładowania samochodów elektrycznych znajdzie się na praktycznie każdej stacji węgierskiego koncernu.
"Planujemy także uruchamiać punkty tankowania wodoru. Pracujemy właśnie wspólnie z niemiecką firmą nad rozwiązaniem związanym z tym paliwem alternatywnym" - ujawnił także.
Według niego, jest jeszcze za wcześnie by przesądzić, który z tych rodzajów napędu będzie dominujący w przyszłości.
"Jestem w stanie sobie na przykład wyobrazić, że samochody osobowe będą napędzane przede wszystkim energią elektryczną, a transport ciężki i autobusy ogniwami wodorowymi" - powiedział.
Węgierski koncern MOL prowadzi działalność w zakresie wydobycia i przerobu ropy naftowej (aktywa produkcyjne ma w 8 krajach, posiada też 4 rafinerie i 2 jednostki petrochemiczne). Od 2004 r. jest notowany na warszawskiej giełdzie. Spółka miała 5168,7 mld HUF skonsolidowanych przychodów w 2018 r.
Piotr Apanowicz