Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
oprac. Damian Słomski
|

Handel cennym rosyjskim metalem sparaliżowany. Anulowane transakcje warte miliardy

Podziel się:

Przemysł od dawna cierpi przez braki różnych materiałów do produkcji. Sankcje wobec Rosji wiele problemów pogłębiły. Gigantyczny popyt jest na nikiel, którego duże zasoby znajdują się we władaniu Władimira Putina. Już wcześniej wywołało to ogromny wzrost cen metalu. Teraz można mówić nawet o paraliżu londyńskiej giełdy. Po tygodniu zawieszenia handlu ciągle ma problemy z obsługą transakcji wartych miliardy dolarów.

Handel cennym rosyjskim metalem sparaliżowany. Anulowane transakcje warte miliardy
Po wybuchu wojny w Ukrainie ceny niklu ostro poszły w górę (Adobe Stock, Andrei Stepanov, Andrei Stepanov (Andrey Stepanov))

Wojna w Ukrainie i twarde sankcje wobec Rosji sprawiły, że ceny surowców poszybowały. Najwięcej mówi się o notowaniach ropy naftowej w kontekście paliw, a także o cenach energii czy gazu. Ich zwyżki bledną jednak przy tym, co dzieje się z wycenami niklu.

Metal ten ma ważne zastosowanie m.in. w produkcji stali nierdzewnej, a w związku z tym, że istotna część światowych zasobów jest w Rosji, jego wartość skoczyła do rekordowych poziomów. Sytuacja wręcz wymknęła się spod kontroli i przez to handel metalem na Londyńskiej Giełdzie Metali (LME) był od tygodnia zawieszony.

Wstrzymanie możliwości zawierania transakcji na giełdzie miało na celu opanowanie emocji inwestorów i urealnienie wycen. Niewiele pomogło.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Sklepy wycofują rosyjskie produkty. "Oddolny odpowiednik sankcji"

Nieudany powrót do handlu

Handel niklem powrócił w środę 16 marca na krótko, bo nastąpiła usterka techniczna, która uniemożliwiała normalne zawieranie transakcji. W czwartek sesja rozpoczęła się z opóźnieniem i szybko została zakończona. Notowania znowu napotkały na spore problemy - wynika z informacji Bloomberga. Agencja mówi wręcz o paraliżu.

Najpierw okazało się, że są problemy z systemem elektronicznym LME. Przede wszystkim nie można było złożyć zlecenia z limitem ceny na poziomie niższym o 8 proc. od środowego zamknięcia (8-proc. to limit dzienny zmiany ceny niklu, wprowadzony przez LME).

Według Bloomberga tylko trzy transakcje udało się zawrzeć po tej cenie, ale nastąpiło to, zanim doszło do oficjalnego otwarcia rynku. Władze giełdy anulowały więc te transakcje, a kiedy wreszcie normalny handel ruszył, kontrakty spadły o 8 proc., czyli o maksymalny limit dzienny. To spowodowało kolejne zawieszenie.

Ostatnie transakcje były zawierane po 41 tys. 945 dolarów za tonę niklu.

Krytyka londyńskiej giełdy

Bloomberg informuje o narastającej krytyce władz londyńskiej giełdy, które nie radzą sobie z problemami. Inwestorzy mówią o anulowaniu transakcji wartych miliardy dolarów.

"Wiarygodność bardzo szybko ucieka im przez palce" - komentuje sytuację Keith Wildie, szef działu handlu w Romco Metals.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl