"Normalizacja polityki pieniężnej - jeśli optymistyczny scenariusz będzie się spełniać - powinna być finezyjna. Czyli na początek podnosimy stopę rezerwy obowiązkowej, w kolejnym kroku stopę referencyjną, ale przy utrzymaniu skupu obligacji, a być może zastosowaniu nowych instrumentów poniżej kosztu referencyjnego. Takie celowane mechanizmy służyłyby wspieraniu aktywności przedsiębiorstw" - powiedział Hardt w wywiadzie dla Interii.pl.
"Obecnie - raz jeszcze podkreślę - nie jest moment na podwyższanie stóp. Nie wykluczam, że jeśli gospodarka odbije, to taka konieczność się pojawi. Wtedy w pierwszym rzędzie powinno się podnieść poziom rezerwy obowiązkowej. Obecnie niski poziom rezerwy utrudnia utrzymanie stopy Polonia na poziomie określanym stopą referencyjną NBP" - dodał.
Członek RPP spodziewa się, że na pewno nie będzie to powrót do poziomu 1,5% w przypadku stopy referencyjnej, jak było przez pandemią, ale raczej w pobliże 0,5%.
"Wracając jeszcze do stopy referencyjnej, to jej obecny poziom jest zbyt niski, w tym niższy niż na Węgrzech, czy w Republice Czeskiej. Ubocznym tego skutkiem jest ponad 45-proc. wzrost opłat i prowizji w bankach. Obniżenie stopy do zera, czy poniżej zera - co w ogóle jest wątpliwe prawnie w polskim systemie - tylko by tę tendencję wzmocniło. Nie byłoby wprawdzie ujemnych stóp na rachunkach osób fizycznych, ale opłaty i prowizje poszłyby jeszcze mocniej w górę. Mielibyśmy faktycznie ujemne oprocentowanie, chociaż nazywałoby się to inaczej" - ocenił Hardt.
RPP obniżyła stopy procentowe trzykrotnie w 2020 r. - łącznie o 1,4 pkt proc. do 0,1% w przypadku głównej stopy referencyjnej.