"Co z tego, gdybyśmy jeszcze bardziej obniżyli koszty kredytu - przecież przedsiębiorcy i tak nie będą chcieli tych kredytów brać w sytuacji tak wysokiej niepewności. Przypomnę, że ostatni odczyt inflacji to 4,4% stopa procentowa NBP to 1,5%, realnie: -2,9%. Jest to jedna z najniższych stóp realnych na świecie. Nie wierzę, że dalsze jej obniżenie może w sposób istotny wspomóc gospodarkę" - powiedział Hardt w wywiadzie dla radia Tok FM.
Podkreślił, że nie wierzy, by "w tym momencie luzowanie warunków polityki pieniężnej przez obniżkę stóp miało jakikolwiek realny efekt dla wsparcia przedsiębiorstw".
Dodał, że jeśli spełniałby się "czarny scenariusz" dotyczący rozwoju epidemii koronawirusa i jego efektów dla gospodarki, on sam szukałby "pewnych mniej standardowych działań", które trzeba by podjąć w koordynacji z rządem na wspomaganie przede wszystkim sektora przedsiębiorstw i jego płynności.
Podkreślił, że nie chodzi o to, by bank centralny mógł bezpośrednio zasilać przedsiębiorstwa.
"Ale mogą to robić chociażby banki komercyjne, a NBP może w takiej hipotetycznej sytuacji - oby się ona nie spełniła - wspomagać np. w tym obszarze banki komercyjne i są pewne działania, które NBP w takiej sytuacji może podjąć" - powiedział Hardt.
"Chodzi o to, że jeśli banki komercyjne miałyby się zaangażować mocniej we wspieranie realnej gospodarki i w dostarczanie płynności do tej realnej gospodarki, to wtedy dla mnie do rozważenia jest wprowadzenie czy uaktywnienie pewnego mechanizmu, który z kolei dostarczałby płynności bankom komercyjnym. I tym dostarczycielem płynności mógłby być NBP. Podkreślam - tylko i wyłącznie, gdyby miał się ziścić ten czarny scenariusz" - wyjaśnił.
Dodał, że istnieją różne możliwości, "chociażby można by stworzyć warunki zwiększające prawdopodobieństwo uruchomienia operacji repo pomiędzy NBP a bankami komercyjnymi".