Jeżeli przypomnimy sobie majową konsolidację i ogromny trud jaki trzeba było włożyć by rynek w końcu wybił się powyżej tego poziomu, to nie może dziwić determinacja inwestorów by zdobytego przytułku tak łatwo nie oddać.
Obrona jednak nie była tak przekonywująca jak można było się spodziewać. Dane ze Stanów Zjednoczonych, gdzie po raz pierwszy od stycznia spadła ilość osób kontynuujących pobieranie zasiłku dla bezrobotnych mogły przecież cieszyć. Jeżeli dodać do tego rewizję prognoz Banku Światowego, który oczekuje szybszego wzrostu Chin to można było się spodziewać agresywniejszego ataku popytu. Niestety tego nie zobaczyliśmy. Widać więc pewne zmęczenie ciągłymi wzrostami, o które w najbliższym czasie nie musi być tak łatwo. Przecież najważniejsza miara jaką jest dynamika PKB nadal w wielu krajach notuje dość znaczne wartości ujemne.
Polskie dane na rynek wpływu nie miały, ale warto wspomnieć, że rynek pracy mierzony przeciętnym wynagrodzeniem oraz zatrudnieniem wyraźnie słabnie. Wielu analityków uważa, że mniejsza siła nabywcza polskiego konsumenta wpłynie na decyzję RPP, która na najbliższym posiedzeniu obniży stopy procentowe. Sprawa dość dyskusyjna, gdyż inflacja w naszym kraju jest na zdecydowanie wyższych poziomach niż gdzie indziej, a ewentualne kolejne obniżki nie miałyby wielkiego wpływu na stawki WIBOR, który ostatnio zaczął żyć własnym życiem.
Na rynku walutowym złoty po słabości z pierwszej części dnia, na którą niewątpliwy wpływ miały słabe dane o angielskiej sprzedaży detalicznej, zdołał odzyskać nieco wartości. Ostatnio nasza waluta wcale nie jest tak słaba jak można by tego oczekiwać. Korekta rynków akcji negatywnie wpływa na popyt na złotego, ale on na swojej wartości tracić zbytnio nie chce. Taką siłą stabilizującą jest niewątpliwie kurs EUR/USD, który również zachowuje wcześniej zdobyte poziomy.