W piątek przez parkiety w Azji i Europie przetoczyła się fala wyprzedaży akcji. W efekcie Nikkei spadł o 5,56 proc., DAX o 2,18 proc., CAC o 2,8 proc., a warszawski WIG20 o 3,58 proc.
Impulsem do wyprzedaży była decyzja amerykańskiego Senatu, który odrzucił plan pomocy dla koncernów samochodowych. To bowiem zwiększało ryzyko ich bankructwa. Przynajmniej teoretycznie. W praktyce Stany Zjednoczone nie mogą sobie pozwolić sobie na taki krok. Byłby to bowiem potężny cios nie tylko dla gospodarki, ale również dla rynków finansowych.
Azjatyccy i europejscy graczy wykazali się w piątek dużą krótkowzrocznością, reagując na decyzję amerykańskiego Senatu. Zupełnie inaczej niż inwestorzy z Wall Street, którzy na początku piątkowej sesji co prawda sprzedawali akcje, ale ostatecznie to popyt zwyciężył, podnosząc indeks S&P500 o 0,7 proc., a Nasdaq Composite o 2,18 proc.
Te wzrosty są tym bardziej cenne, że miały one miejsce pomimo doniesień o aresztowaniu byłego szefa Nasdaq Stock Market Bernarda Madoffa, któremu zarzuca zdefraudowanie 50 mld USD. A to dodatkowo może podważać zaufanie inwestorów.
Nadgorliwość to zła cecha. Zwłaszcza wśród inwestorów. W poniedziałek graczom z Europy, którzy w piątek sprzedawali akcje obawiając się reakcji Wall Street, przyjdzie za to zapłacić. Tak samo, jak w nocy zapłacili już Japończycy, którzy odkupili dziś drożej akcje (Nikkei wzrósł o 5,21 proc., po piątkowym spadku o 5,56 proc.).
W poniedziałek do kupna akcji zachęcać będą nie tylko utrzymujące się dobre nastroje na Wall Street, ale również informacje nt. przygotowywanego przez prezydenta-elekta Baracka Obamę, nowego planu pobudzenia amerykańskiej gospodarki. Jak w sobotę ujawnił Wall Street Journal, ma on sięgnąć nawet 1 biliona dolarów (wcześniej szacowano, że będzie to 500-600 miliardów dolarów).
ZOBACZ TAKŻE:
W tym miejscu aż chce się zapytać, jak w takiej sytuacji sprzedawać akcje? Ostatnie tygodnie wyraźnie pokazują, że wiara w rządową pomoc będzie w głównej mierze determinować zachowanie inwestorów nie tylko w końcówce obecnego roku, ale również na początku roku przyszłego.
Poniedziałkowa sesja w Warszawie, podobnie jak miało to miejsce w Tokio, rozpocznie się od odrabiania piątkowych strat. Rozpocznie się więc od wyraźnych wzrostów indeksów. Te dobre nastroje mają szanse utrzymać się do końca dnia, pomimo że dziś zostanie opublikowana duża grupa raportów makroekonomicznych (m.in. produkcja przemysłowa w USA). Dane ostatnio mają co najwyżej umiarkowany wpływ na kształtowanie się trendów na rynkach akcji.
Na gruncie analizy technicznej piątkowa przecena indeksu WIG20 nie jest szczególnie groźna, gdyż nie skutkuje żadnym technicznym sygnałem sprzedaży. Jedynie straszy możliwością wygenerowania takiego sygnału. Dopiero kontynuacja spadków w kolejnych dniach, może wpłynąć na zdecydowaną zmianę układu sił w krótkim terminie.
Dopóki to nie nastąpi, strona popytowa nie tylko będzie posiadać przewagę na korpusach świec, ale wciąż aktualne będą pozostawać wstępne sygnał kupna na wskaźnikach, a przede wszystkim, aktualne pozostaje wybicie górą z 1,5-miesięcznej formacji trójkąta, jakie miało miejsce w ostatni poniedziałek.
Aktualnie, bardziej niż technika i fundamenty, może martwić piątkowe wygasanie kontraktów terminowych. Na rynku pojawiło się dużo doniesień, że może mieć miejsce silne tąpnięcie na warszawskim parkiecie z tym związane. I te obawy częściowo mogą powstrzymywać kupujących.