Największy udział w przecenie miały największe polskie banki. PKO PB i PEKAO traciły najwięcej z indeksu WIG20. Podobnie jak w czasie poprzednich sesji nie mogliśmy narzekać na nadmiar zainteresowania kapitału. Obroty wciąż pozostawiały wiele do życzenia.
Z upływem czasu byki coraz chętniej pokazywały swoją obecność na parkiecie, a pomagał w tym Euroland oraz giełdowi technicy. Wykres WIG20 utworzył bowiem dzienną formację podwójnego dna, co dało sygnał kupna. Mimo wszystko, nie udało się nawet przez moment zobaczyć indeksów w kolorze zielonym. Kiedy poczołgaliśmy się pod poziom wczorajszego zamknięcia, niewielkie spadki na niemieckim DAX od razu przełożyły się na szybką wyprzedaż na warszawskiej giełdzie. W ten sposób straciliśmy cały mozolnie budowany wzrost. Częściowo wina tego spadku była ropa drożejąca o 3 proc. co nie zachęcało cen akcji do wzrostów.
Dane makro były dziś co najwyżej średniej ważności. Inflacją bazowa w kraju wyniosła 2,2 proc. i okazała się zgodna z oczekiwaniami. Mimo to złoty umocnił się do dolara i do euro, ale decydujący wpływ na to miał wzrost euro w stosunku do dolara. Informacja o ilości nowych amerykańskich bezrobotnych (432 tysiące) były odrobinę lepsze od prognoz. Przy dobrych nastrojach byki miałyby pod co kierować grę, a tak zaraz po publikacji wszystkie indeksy solidarnie spadły. Ostatnie informacje o wskaźniku wyprzedzającym koniunkturę (LEI) były gorsze, a indeks rozwoju regionu Filadelfii poprawił się, ale wciąż pozostaje w rejonie recesyjnym.
Całą sesję bardzo dobrze spisywał się KGHM, którego podnosiły rosnące ceny miedzi. W końcówce już po raz n-ty udało się neutralnie zamknąć notowania tylko dzięki akcji fiksingowej. Niestety rynek przy obrotach 850 milionów rządzi się swoimi prawami i trzeba taką sytuację akceptować. Jutro czeka nas następny dzień bez impulsów przez co większość inwestorów zacznie weekend już po południu, aby odpocząć po wyczerpującym całotygodniowym wyczekiwaniu na istotne ruchy indeksów.