Na GPW mamy paradoks (nie mylić z corhydronem). Z jednej strony kursy poszczególnych akcji rosną bijąc swoje rekordy, z drugiej zaś indeksy nie zmieniają swojej wartości, lub nawet spadają. Oczywiście winne są surowce.
Wczoraj indeks surowcowy CRB stracił 0,9 proc. Prawdziwy dramat nastąpił na rynku miedzi, gdzie cena spadła do najniżej od kilku miesięcy, zaś zapasy na giełdzie LME były największe od ponad 2 lat. Ropa również tanieje. Wczoraj na giełdzie ICE Futers w Londynie płacono po 59,21 USD za baryłkę. Tu powodem zniżki jest wyprzedaż kontraktów przez fundusze. Te zaś nie wierzą w jedność OPEC. W przypadku obu surowców można się jednak spodziewać powrotu do trendu wzrostowego, choć w najbliższych dniach dilerzy na giełdach towarowych łatwego życia mieć nie będą.
Póki co jednak dwa najważniejsze surowce dla GPW i innych emerging markets spadają, co odbija się na notowaniach spółek surowcowych. Tymczasem potencjał wzrostu, na naszym rynku jest spory. Kluczem są wyniki kwartalne, które były bardzo dobre. Rentowność i zyski poszczególnych spółek zdecydowanie się poprawiła, co powinno owocować wzrostem. Dziś zaś sporo owych wyników trafi na parkiet, o czym pisaliśmy na początku tygodnia.
Powyższy wywód był dość uproszczoną analizą obecnej sytuacji na parkiecie. Podobnie prosta, by nie napisać prostacka, będzie również pointa -do nowych rekordów indeksów (zwłaszcza WIG20)
, potrzebne są wzrosty cen surowców. Bez tego czynnika pozostaniemy w obecnej konsolidacji do wiosny, albo i dłużej.
Na dzisiejszej sesji wiele będzie zależało od wyników. Aż 8 na 20 największych spółek publikuje wyniki. Przypomnijmy - BPH, Pekao, PGNiG, Grupy Lotos, PKO BP, Bioton, Netia i KGHM. Najwięcej nadziei tradycyjnie można pokładać w bankach i Biotonie. Z technicznego punktu widzenia, dziś powinniśmy mieć już do czynienia z powrotem do trendu wzrostowego na indeksie WIG20. Pozytywny impuls powinna dać GPW również wczorajsza sesja w USA. Powinna, gdyby nie te surowce.