Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na

Afera DSK na razie bez wpływu na rynki

0
Podziel się:

W poniedziałek amerykańskie byki miały szansę na doprowadzenie do wzrostu indeksów i powrotu do gry, ale nic z tego nie wyszło.

Afera DSK na razie bez wpływu na rynki

Dane makro im zdecydowanie nie pomogły. Indeks NY Empire State w maju gwałtownie spadł z poziomu 21,7 do 11,88 pkt. (oczekiwano osunięcia do 20 pkt.). Indeks rynku nieruchomości podawany przez NAHB w maju pozostał na bardzo niskim poziomie 16 pkt. (oczekiwano wzrostu o 1 pkt.).

Słabe nastroje nie miały nic wspólnego z aresztowaniem Dominique Strauss-Kahna (pozostanie w areszcie przynajmniej do 20 maja). Ta sprawa na razie (do czasu wyboru nowego szefa MFW) została umieszczona w kategorii _ prywatne i polityczne _. Najlepiej było to widać na rynku walutowym, gdzie odbijał (po ostatnich przecenach) kurs EUR/USD. Na pozór to odbicie było mało sensowne, bo co prawda pomoc dla Portugalii (78 mld euro) została zaakceptowana, ale decyzja na temat Grecji podczas poniedziałkowego szczytu ministrów finansów strefy euro, KE i MFW nie została podjęta.

To była raczej słabość dolara, a nie siła euro. Zadłużenie USA osiągnęło w poniedziałek ustawowo dozwolony pułap (14,3 biliona USD), a Kongres na razie limitu nie zwiększył, bo Republikanie i Demokraci nadal dyskutują o skali cięć budżetowych. Timothy Geithner ogłosił, że rząd zawiesi inwestycje w fundusze emerytalne i rentowe pracowników administracji. To ma pozwolić na dotarcie bez zaciągania nowych długów do 2 sierpnia. Temat był znany i wszyscy wiedzą, że do 2 sierpnia problem zostanie rozwiązany, ale jakiś, mały, negatywny wpływ na dolara ta sprawa zapewne miała.

Na rynku akcji inwestorzy uciekali ze spółek wysokiej technologii (dlatego mocno tracił NASDAQ), ale pieniądze wchodziły w przeceniony sektor finansów i w akcje przedsiębiorstw użyteczności publicznej. Dzięki temu zdecydowanie lepiej niż NASDAQ zachowywał się S&P 500 i DJIA. Generalnie, na rynku widać było huśtawkę nastrojów. Każdy kontratak byków kończył się jednak wygraną niedźwiedzi i dlatego też pod koniec sesji podaż zatryumfowała na całej szerokości rynku. Indeksy przebiły dolne ograniczenia klina wznoszącego się, co analiza techniczna traktuje jako sygnał sprzedaży. Na razie to tylko naruszenie, więc sygnał jest wstępny. Jedyną nadzieją byków jest teraz to, że we wtorek indeksy wrócą do klina.

GPW w poniedziałek od rana zachowywała się zgodnie z powiedzeniem _ poczekamy, zobaczymy _. Gracze doskonale wiedzieli, że w USA sytuacja może być krańcowo różna od tej w Europie, więc nasz rynek reagował na blisko 1,5 procentowe spadki indeksów europejskich marazmem i kręceniem się wokół poziomu piątkowego zamknięcia. Przed pobudką w USA indeksy na innych giełdach europejskich powoli redukowały skalę spadków, na co nasz rynek reagował spokojnym podnoszeniem WIG20. Potem indeksy w Europie odrabiały straty, dzięki czemu WIG20 zyskał aż 0,83 proc.

Trzeba sobie postawić pytanie: dlaczego nasz rynek był taki silny? Są w zasadzie dwa wytłumaczenia. Pierwsze zakłada, że grający u nas inwestorzy zakładali pozytywne zakończenie szczytu ministrów finansów strefy euro, co powinno dać we wtorek wzrosty indeksów. To chyba jednak zbyt wymyślne wytłumaczenie. Bardziej prawdopodobne wydaje mi się, że fundusze obecne na naszym i tureckim rynku (ten sam koszyk) kupowały akcje. Dlatego też wzrósł turecki ISE 100 i nasz WIG20. W obu przypadkach było to na razie nic innego jak próba powrotu do przełamanej linii szyi formacji podwójnego szczytu. To zdecydowanie nie każe zakładać, że nasz rynek zawsze już będzie taki znakomity.

komentarz
giełda
komenatrze giełdowe
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)