* Ostatecznie WIG20 mimo negatywnego otwarcia w USA zdołał wybronić plusy. Fakt, że nie udało się indeksowi przy niewielkich obrotach wyjść powyżej 1400 pkt. pokazuje, że wzrosty są na razie budowane na nadziejach a nie kapitale.*
Początek notowań w nowym tygodniu, a zarazem nowym miesiącu nie zaczął się po myśli popytu. WIG20 zaliczał 2,5 proc. spadek co mniej więcej odpowiadało nastrojom panującym na Zachodzie.
Niemiecki DAX czy francuski CAC obniżały się o podobne wielkości, z tą różnicą że dla nich oznaczało to osiąganie nowych minimów bessy. Nasz rynek pod tym względem jest jeszcze stosunkowo bezpieczny, bo do dołka mamy jeszcze 8 procent.
Dalej sytuacja rozwijała się w interesujący sposób. Zagraniczne parkiety kontynuowały spadki, a tymczasem krajowe byki wyniosły WIG20 na poziom neutralny, a nawet przez moment znalazły się po zielonej stronie. Taką tendencję trudno uzasadnić odrobinę lepszym odczytem dynamiki PKB w Polsce za czwarty kwartał. Zamiast oczekiwanych 2,8 proc. gospodarka zwiększyła się o 2,9 proc., co i tak było wartością dwukrotnie mniejszą od tempa rozwoju na początku 2008 roku.
Znacznie gorzej pod względem danych makro prezentowały się indeksy PMI dla poszczególnych gospodarek europejskich. We wszystkich krajach nadal utrzymują się na głęboko recesyjnych poziomach, ale nie różniły się od oczekiwań. Głównym winowajcom takiej przeceny były oczywiście piątkowe spadki w USA oraz poranna informacja z banku HSBC, który planuje znaleźć chętnych na swoje akcje za 18 mld dolarów. Ten największy europejski bank do tej pory, mimo spadku zysków o 70 proc. nie potrzebował dokapitalizowania ani rządowej pomocy, ale w czasach które bank określa jako ,,ekstremalnie trudne" chce zabezpieczyć swoją bazę kapitałową.
Mimo złych informacji nasz parkiet śmiało dążył do nowych maksimów i nie przeszkadzała mu w tym nawet potwierdzenie pomocy przez rząd dla AIG. Ten amerykański gigant ubezpieczeniowy potwierdził rekordową stratę niemal 62 mld dolarów w ostatnim kwartale i jednocześnie zapewnił, że ma otrzyma od rządu USA co najmniej 30 mld dolarów. Wszystko przez to, że instytucja jest postrzegana za ,,zbyt ważną aby upaść", bo mogłoby to wpłynąć na 100 milionów Amerykanów i ponad 100 tysięcy firm z którymi AIG jest związana umowami.
Praktycznie jedyną dobrą informacją była ta o przychodach i wydatkach Amerykanów w styczniu. Wydatki zwiększyły się o 0,6 proc., a przychody o 0,4 proc. To pierwsze optymistycznie dane od co najmniej trzech miesięcy, ale jednocześnie trudno optymistycznie oceniać okres poświątecznych wyprzedaży z takimi wynikami.
Ostatecznie WIG20 mimo negatywnego otwarcia w USA zdołał wybronić plusy. Fakt, że nie udało się indeksowi przy niewielkich obrotach wyjść powyżej 1400 pkt. pokazuje, że wzrosty są na razie budowane na nadziejach a nie kapitale. Jeżeli giełdy w Stanach nie dadzą jednoznacznego impulsu wzrostowego (a na razie się na to nie zanosi), to jutro krajowe byki będą musiały ten dzisiejszy wyskok na przekór innym mocno odchorować.