Paradoksalnie jednak niekoniecznie musi to być zła wiadomość dla rynku. Odpływ środków z funduszy oznacza bowiem, że sprzedający mają mniej argumentów w ręku. Wartość zarządzanych środków jest obecnie najmniejsza od niemal roku, choć nadal jest to 111 mld PLN (wedle szacunków Analiz), to jednak można przyjąć, że największą falę umorzeń rynek ma już za sobą.
Nie oznacza to bynajmniej, że teraz będzie już tylko lepiej. Po prostu podaż nie powinna być tak silna jak do tej pory, co dobrze obrazuje dzisiejsza sesja na GPW. Problemem pozostaje także kondycja amerykańskiej gospodarki.
SYTUACJA NA GPW
Rano nastroje nie były najlepsze. Byliśmy po 3-proc. spadku w USA i nawet 5-proc. w Azji. Otwarcie nie mogło więc nikogo zaskoczyć. Ale też trzeba pamiętać, że po pierwsze sporą część spadków na innych kontynentach inwestorzy na GPW zdyskontowali już w czasie nerwowej końcówki wtorkowej sesji, po drugie źródła podaży też nie są niewyczerpywalne (o czym nieco wyżej).
Okazało się, więc dosyć szybko, że po spadku indeksów o 2 proc. na otwarciu nie bardzo jest komu sprzedawać akcje. Popyt więc łatwo uzyskał przewagę, którą udokumentował doprowadzając do wyprowadzenia indeksów na plus w końcówce.
Obroty wzrosły do 1,8 mld PLN - trzeba je zapisać jako potwierdzenie chwilowej siły rynku. Chwilowej, bo popyt pokazuje się z dobrej strony tylko po spadkowych sesjach. Należy to uznać za element konsolidacji rynku - kupujący wolą dobierać akcje po niskich cenach. Po ich wzroście zlecenia kupna szybko znikają.
GIEŁDY W EUROPIE
Giełdy europejskie zaczęły dzień od spadków dyskontując w kursach indeksów wczorajszą zniżkę w Stanach oraz poranną przecenę na rynkach azjatyckich. Szybko jednak uaktywniał się popyt i zaczęły odrabiać straty. Poprawa nastrojów była udziałem lepszych od prognoz danych makro ze Stanów (wydajność pracy wzrosła bardziej, a koszty pracy mniej od oczekiwań) oraz spekulacji na temat przejęć.
Dotyczyły one między innymi francuskiego banku Societe Generale, którego akcje od maja 2007 roku spadły o 50 proc, co skusiło część inwestorów do kupna jego akcji. Taniały natomiast walory Volvo po gorszych od prognoz wynikach finansowych oraz koncernu wydobywczego BHP Billiton, który podwyższył swoją ofertę przejęcia branżowego konkurenta Rio Tinto. Otwarcie na Wall Street wypadło dosyć pozytywnie (pół proc. na plusie), a w rezultacie DAX zakończył dzień zyskując 1,2 proc., CAC40 0,8 proc., natomiast FTSE 0,1 proc.
WALUTY
Euro spadło dziś na moment poniżej 1,46 USD, ale trzeba to bardziej uznać za test strony kupującej (wierzącej w siłę euro), niż rzeczywistą próbę dalszego osłabienia euro. Dzisiejsze dane o wzroście wydajności pracy w USA (o 1,5 proc.) dają pewne pole do dalszych obniżek stóp procentowych w Stanach, co rzecz jasna samemu dolarowi sprzyjać za bardzo nie powinno.
Dlatego kurs euro bez większych przeszkód wrócił do 1,465 USD.
Jen rano się umacniał, ale po południu niewiele z tego zostało. Do dolara wzrósł o 0,04 proc, tyle samo wobec euro. Natomiast u nas poranne poziomy zostały utrzymane, mimo prób umocnienia złotego w trakcie dnia. Na koniec notowań dolar wart był 2,454 PLN, euro 3,595 PLN, frank 2,236 PLN.
SUROWCE
Miedź silnie podrożała w wyniku spekulacji, że zapasy tego surowca na londyńskiej giełdzie spadną. Wskazują na to zamówienia na dostawy tego surowca, których dzisiaj było najwięcej od czterech lat. Rynek automatycznie powiązał tę informację z ostatnimi ograniczeniami produkcji w Chinach w wyniku złej pogody, co zrodziło obawy o stronę podażową rynku. W ich wyniku cena tony miedzi na giełdzie w Londynie podskoczyła o 0,7 proc. do 7.180 USD za uncję.
Zupełnie inaczej wygląda sytuacja w przypadku ropy. Większy od oczekiwań wzrost jej zapasów w Stanach był impulsem do zamykania długich pozycji przez fundusze hedgingowe, co pociągnęło cenę w dół o 1 dolara. Po godz. 17:00 londyńska baryłka brent kosztowała 88,50 USD, czyli 0,7 proc. mniej niż wczoraj.
Złoto podrożało o ponad 1,7 proc. do poziomu 905 USD za uncję. Przy spokojnym eurodolarze można to uznać za siłę rynku, skoro po 5-procentowym spadku od historycznych szczytów znów uaktywnia się popyt.