Ciężko idzie inwestorom dotoczenie WIG20 do granicy 3050 punktów. Po optymistycznym poniedziałku wszystko wróciło do normy - mniejsza zmienność i wciąż małe obroty.
Taki sam komentarz można by wystawić jako podsumowanie wczorajszej sesji w USA. Dow Jones zyskał 0,44 proc., S&P 0,77 proc. a Nasdaq 0,78 procent. Podobnie jak u nas początek sesji upływał pod znakiem umiarkowanych spadków, a końcówka należała już do byków.
Głównym problemem GPW są ciągle małe obroty - czyli brak świeżego kapitału, który podczas spadków wycofał się. Mowa także o kapitale zagranicznym, który pomimo bardzo dobrych notowań giełdy brazylijskiej i informacji o napływie środków do emerging markets, jakoś omija Warszawę.
Jednym z wyjaśnień tej sytuacji może być ropa naftowa, do której ciągnie kapitał, a to pośrednio wiąże się z Ameryką Południową, w której to podobno zalegają ogromne pokłady ropy. Czyżby więc prawdzie było stwierdzenie: _ albo ropa albo wzrosty _? Jeśli tak miało by być to w kontekście raportu Goldman Sachs (200 dol. za baryłkę w przeciągu dwóch lat) biada rynkom akcji.
Najważniejsze dane (co wcale nie oznacza, że kluczowe dla rynku) to dziś liczba podpisanych umów na sprzedaż domów w marcu. Możemy się spodziewać, że jeśli chodzi o rynek nieruchomości, to dane będą co najwyżej zgodne z przewidywaniami.
Warto zwrócić uwagę, na najprostsze wskaźniki techniczne - czyli średnie kroczące. Jeśli rynkowi udałoby się osiągnąć bastion wspomnianych 3050 pkt., średnia 15 i 30 sesyjna znalazłby się już ponad tą długookresową. Przynajmniej na wykresie dziennym. Na tygodniowym brakuje jeszcze trochę do takiego momentu - zapowiada się więc ciekawa druga połowa roku.
Jeśli chodzi o dzisiejszą sesję - większość inwestorów będzie bierna przyglądając się jedynie notowaniom. Warto będzie poobserwować wczorajszego debiutanta - Cyfrowy Polsat, w którym prawdopodobnie kilka TFI i OFE będzie chciało jeszcze zwiększyć zaangażowanie, licząc na spełnienie obietnic przed IPO.