Przez niemal wszystkie ważne parkiety przelała się w tym tygodniu zieleń. Choć dzisiaj obserwujemy praktycznie wszędzie spadki, to jednak najważniejsze indeksy europejskie zamykają się tego dnia około 2 procent wyżej niż w zeszły piątek. Takie zachowanie inwestorów to przede wszystkim efekt bardzo dobrych nastrojów, jakie otrzymują się w tym miesiącu.
Niemiecki DAX zarabia w tym tygodniu około 3 procent. Wzrosty we Francji czy na peryferiach Europy wynoszą około 2 procent, podobnie zresztą jak w Europie Środkowej, gdzie polski WIG20, czeski PX i węgierki BUX gonią europejską czołówkę. Mniej pozytywnie wygląda sytuacja w Stanach Zjednoczonych - główny indeks amerykańskiej giełdy na finiszu rośnie o około 1 procent w ujęciu tygodniowym.
Liderem wzrostów okazują 3się jednak indeksy gospodarek wschodzących (naturalnie poza WIG20). Indeks zbiorczy, MSCI EM notuje niemal 4-procentowy ruch w górę w ciągu zaledwie 5 dni. To właśnie zachowanie tego indeksu bardzo dobrze obrazuje panującą obecnie sytuację - inwestorzy nie widzą obecnie poważnych zagrożeń na horyzoncie, dlatego też kierują swój kapitał do bardziej ryzykownych aktywów.
Do tego doliczyć trzeba jeszcze niską, wakacyjną płynność, która zwiększa siłę panujących trendów. Niestety stanowi ona duże zagrożenie dla stabilności koniunktury giełdowej, czego świadkami byliśmy dokładnie rok temu. 18 sierpnia 2015 rozpoczęła się najbardziej gwałtowna wyprzedaż na światowych rynkach. S&P500 stracił w ciągu zaledwie tygodnia ponad 12 procent swojej wartości. Skala spadków zwielokrotniona została właśnie przez niską płynność - rynek nie był w stanie przyjąć tak wielu zleceń sprzedaży przy danych poziomach cenowych, w konsekwencji czego drastycznie się one obniżały.
Powodem spadków była sytuacja w Chinach - chwilę wcześniej bank centralny tego kraju zdewaluował walutę by wspomóc gospodarkę. Dla inwestorów był to jasny sygnał o słabej sytuacji w Państwie Środka. Teraz nam to nie zagraża - dobrze wiemy, że sytuacja gospodarcza Chin nie jest zbyt ciekawa, więc nie może nas zaskoczyć. Problem jednak, że niespodziewane wydarzenia mają to do siebie, że nie da się ich wcześniej przewidzieć i w żaden sposób na nie przygotować. Musimy więc mocno trzymać kciuki, by jakaś negatywna niespodzianka nie zepsuła końcówki całkiem udanych wakacji.
WIG20 wciąż ciągnięty jest przez banki. Ich akcje wzrosły już o około 10 procent, od momentu gdy poznaliśmy nową propozycję ustawy frankowej. Sam indeks dotarł zaś do pierwszych poziomów, na których zatrzymać się mogą całkiem imponujące wzrosty. Tym samym najbliższy tydzień rozpocząć się może od spadków. Sentyment w Warszawie prawdopodobnie wpisze się w sentyment panujący w Europie, gdyż tamtejsze indeksy również dotarły ważnych poziomów.