Wygląda na to, że po marcowo-kwietniowym rajdzie nadchodzi czas na spadkową korektę. Na Wall Street po trzech dniach marazmu mamy trzy dni niewielkich zniżek.W Warszawie po kiepskim piątku, nienajlepszy poniedziałek z mało przekonującą obroną 2900 punktów przez indeks blue chipów.
Sezon publikacji wyników kwartalnych przez amerykańskie spółki ostatnio sprzyjał zwyżkom na rynku akcji. Można mieć jednak wątpliwości, czy będzie tak i tym razem. Poprzednio oczekiwania inwestorów nie były zbyt wygórowane.
Teraz optymizm jest spory, ale jeśli nie znajdzie potwierdzenia w rzeczywistości, rozczarowanie może skutkować przeceną akcji. Początek sezonu nie jest zachęcający. Rozpoczynająca go jak zwykle Alcoa zarobiła 29 centów na akcję, czyli o 2 centy więcej niż się spodziewano. Mimo to papiery spółki taniały o ponad 3 proc.
Przychody wzrosły o 22 proc., jednak liczono na więcej. Jeśli takie dane inwestorzy uznają za powód do wyprzedaży akcji, to chyba oczekują zbyt wiele. Ale może też nie być tak źle. Pierwszy kwartał to przede wszystkim wysokie ceny surowców, głównie ropy naftowej. Jeśli okaże się, że ten szok spółki zniosły bez wielkiego uszczerbku na rentowności, przewagę zdobędą zwolennicy poglądu, że gospodarka da sobie radę.
Innego zdania jest Międzynarodowy Fundusz Walutowy. Co prawda jego eksperci sądzą, że drogie surowce gospodarce nie zaszkodzą, to jednak obniżyli prognozy jej wzrostu w tym roku z 3 do 2,8 proc. w Stanach Zjednoczonych. Trudno powiedzieć skąd czerpali optymizm co do strefy euro, podnosząc prognozę z 1,5 do 1,6 procent.
Indeksy na Wall Street w pierwszej części poniedziałkowej sesji trzymały się nad kreską zyskując po 0,2-0,3 proc., zaś w drugiej szły w dół. S&P500 w najgorszym momencie tracił 0,5 proc. Końcówka handlu przyniosła próbę odrabiania strat. Udało się to w pełni jedynie Dow Jones'owi, który zakończył dzień zwyżką o 0,01 procenta.
Po kilku dniach małej stabilizacji na azjatyckich parkietach, dziś można było obserwować większy ruch w dół. Jedynie w Szanghaju indeksy trzymały się na niewielkim plusie. W Hong Kongu i Szanghaju spadki chwilami przekraczały 1,5 proc., w Korei i Indonezji sięgały 1 proc. Nikkei zniżkował o 2 proc. prawdopodobnie po informacji o tym, że katastrofa w elektrowni Fukushima może mieć skutki poważniejsze niż Czarnobyl.
Wygląda na to, że na rynkach finansowych rośnie niechęć do ryzyka. Może na to wskazywać umocnienie się dolara wobec euro. Kontrakty na amerykański indeksy rano traciły po 0,6 proc., sygnalizując spory pesymizm inwestorów. Po wczorajszej rozpaczliwej nieco obronie przez WIG20 poziomu 2900 punktów także i dziś zbyt wiele dobrego nie ma co się spodziewać.