Ten niedosyt jest związany z dysproporcją ubiegłotygodniowych zwyżek na naszym parkiecie oraz w Ameryce. My zyskaliśmy 1%, USA przeszło 11%. To efekt zachowania obu rynków w pierwszym tygodniu lutego, kiedy to my nie reagowaliśmy na wyprzedaż w USA. Marcowy bilans jest więc bardziej wyrównany. Można zakładać, że w kolejnych dniach zbieżność zachowań będzie większa.
Choć piątkowa sesja to już historia, to dostarczyła jeszcze dwóch interesujących obserwacji. Potwierdziło się, że tak, jak w pierwszym tygodniu marca nasi inwestorzy nie chcieli pozbywać się akcji w nadziei na odbicie w Ameryce, tak teraz z obawą przed korektą mocnego wzrostu w USA przystępują do kupna. Dlatego tak blado wypadliśmy w piątek, kiedy po dość wysokim otwarciu nie było chętnych do wydawania pieniędzy na zakup walorów po jeszcze wyższych cenach. To wskazuje na jeszcze jeden element - do trwalszej zwyżki nie wystarczy, by inwestorzy nie chcieli sprzedawać papierów po coraz niższych cenach.
Muszą chcieć je nabywać po coraz wyższych kursach. A to ze względu na brak racjonalnych przesłanek ku temu może przynajmniej w początkowej fazie przychodzić bardzo trudno. Zakładając nawet optymistyczny scenariusz, w którym weszliśmy w fazę odreagowania ponad półtorarocznych zniżek, w pierwszej części rynek z trudem będzie się wspinał w górę.
Na pewno pomaga nam to, że poprawił się klimat wokół sektora finansowego na świecie, który u nas odgrywa bardzo dużą rolę. To pozytywny czynnik dla naszego parkietu. Są jednak i mankamenty, chłodzące optymizm. Dobre nastroje, jakie pojawiły się na rynkach akcji, nie przekładają się w większym stopniu na notowania surowców, które praktycznie stoją w miejscu oraz dolara, który traci niewiele względem głównych walut. Słabością jest też to, że rynek w górę ciągnie sektor, który dopiero co przewodził zniżkom.
Widać to także u nas. Od dołka z 17 lutego najbardziej, o 14,5%, podrożały banki. Nieco mniej zyskała branża informatyczna, a zaraz za nią są deweloperzy. Najgorszym indeksem branżowym jest WIG-Media, który pogłębił dołek. Z indeksów opisujących różne segmenty rynku najlepiej radzi sobie WIG20 zyskujący od tegorocznego dołka ponad 12%, najgorzej mWIG40 z zaledwie mniej niż 3-proc. wzrostem. SWIG80 idzie w górę o mnij niż 5%.
Trzeba jednak przyjąć, że różnego rodzaju wątpliwości będą normalnym zjawiskiem w początkach każdego nowego trendu, po tak silnej jak obecna bessie. Dlatego trzeba próbować dać sobie radę z takimi emocjami, a spoglądać jak najbardziej chłodno na rynek. Takie spojrzenie każe przyjąć, że dopóki WIG pozostaje powyżej 22,8-23 tys. pkt indeks ma szanse dalej zyskiwać. Na dłuższą metę jednak taki scenariusz zapowiadałby raczej kontynuację bessy niż jej zakończenie. Odwróceniu tak silnego trendu spadkowego powinien towarzyszyć okres stabilizacji, w czasie której inwestorzy mogliby stopniowo zmienić zdanie i nabrać pewności co do perspektyw rynku, a nie pozostawać w niepewności o jego dalsze losy.