Środowa sesja co do zasady stała pod znakiem dalszego uspokojenia nastrojów po pierwszym szoku związanym z Brexitem. Wiązało się to z kontynuacją rozpoczętego we wtorek odreagowania, które głównie objęło rynki zagraniczne oraz krajowe małe spółki.
Za poprawą nastrojów w pewnym stopniu stała nadzieja, że jednym ze skutków wyjścia Wielkiej Brytanii z UE może być łagodniejsza polityka monetarna na świecie, na co zaczęły wskazywać pierwsze komentarze oficjeli. Wczoraj po raz pierwszy po referendalnym czwartku głos zabrał przedstawiciel Rezerwy Federalnej, Jerome Powell, który stwierdził, że ryzyka globalne zostały przesunięte w dół, co może stanowić negatywny impuls dla wzrostu w USA. Tym samym wzmocnione zostały oczekiwania, że Fed w tym roku stóp nie podniesie, a może nawet je obniżyć, gdyby gospodarka kraju złapała zadyszkę.
Ponadto premier Japonii zaapelował, aby BOJ zapewnił rynkowi płynność dostarczając nowe fundusze. Rządzący w Tokio od pewnego czasu są zaniepokojeni siłą jena i Brexit jeszcze zwiększył te obawy. W Europie polityka monetarna już przed Brexit'em była bardzo łagodna i teraz oczekuje się, że jej nastawienie dłużej pozostanie gołębie, a liczyć w między czasie można na kolejne wsparcie z jej strony. W konsekwencji rentowność 10-letniego długu Francji osiągnęła najniższy poziom w historii, a indeksy w Europie drugi dzień z rzędu pokaźnie zyskiwały.
Lokalnie sytuacja była nieco odmienna. Duże spółki zgromadzone w indeksie WIG20 po wzrostowym otwarciu zaczęły tracić na wartości i przeszły do stabilizacji. Ta trwała do końca sesji, które ostatecznie ustawiło jej wynik na skromnym plusie rzędu 0,25 procent.
Niewielkim zmianom towarzyszyły jednak spore obroty, które z nawiązką przekroczyły 700 mln zł, a prymusem aktywności okazały się akcje PZU, które jednak podobnie jak inne walory spółek finansowych na wartości straciły. Zdecydowanie lepiej pod tym względem wypadły mniejsze spółki zgromadzone w indeksie sWIG80, który zyskał 1,2 procent i od piątku konsekwentnie odrabia spadki związane z Brexit'em.
Tym samym wraz z przemijającym strachem wokół przyszłości Wielkiej Brytanii i całej Unii Europejskiej powróciliśmy do znanej przedreferendalnej tendencji. Mniejsze spółki zachowuję się lepiej od ich dużych odpowiedników.